Kamil Hirsz nie tylko do triathlonu, ale i do oświadczyn przygotowywał się miesiącami. Chciał, żeby i miejsce, i moment, były szczególne. I rzeczywiście, tym razem zaliczył swoją życiówkę - na linii mety pojawił się z czasem 6 godzin i 7 minut. Tam już czekała na niego Agnieszka.
To także było wcześniej ukartowane - przyszła narzeczona dostała zaproszenie do strefy, do jakiej zwykle kibice nie zostają wpuszczani. Myślała, że ma wręczyć medal ukochanemu - tymczasem on także miał już coś dla niej. Zapytacie: gdzie przez te wszystkie godziny miał w takim razie pierścionek?
Otóż… ukrył go w specjalnej, wodoodpornej torebce, którą wsunął pod piankę. - Cały czas czułem go na plecach. I z nim płynąłem, i biegłem, i jechałem na rowerze. Schowałem go między żele energetyczne - relacjonował na łamach tvn24.
Kiedy wreszcie mógł wręczyć go ukochanej, ta od razu powiedziała "tak" i rzuciła mu się w ramiona. Nie zabrakło łez szczęścia i gratulacji od publiczności. Teraz Kamil i Agnieszka przygotowują się do kolejnego ważnego wydarzenia - po trzech latach znajomości, zaczną planować ślub i wesele.
Zobacz wideo z oświadczyn: