Edmund Kolanowski postrach wzbudzał w latach 70' i 80'. Milicjanci zastawili nawet na niego pułapkę na cmentarzu, ale nekrofil, który doskonale znał to miejsce, zdołał uciec. Był to jednak przełom w poszukiwaniach, ponieważ funkcjonariuszom udało się zobaczyć sylwetkę psychopaty oraz zabezpieczyć ślady butów. - Był to osobnik w wieku 30-35 lat, wzrostu około 175-180 centymetrów, szczupły, sylwetka wysmukła, twarz pociągła, włosy ciemne, krótkie, czesane do góry, ubrany w spodnie ciemne i kurtkę do pasa w kolorze beżowym - tak brzmiał pierwszy rysopis Edmunda Kolanowskiego. W maju w 1968 roku mężczyzna został zatrzymany, a wkrótce potem trafił do aresztu.
To kolejny tekst z cyklu "Zbrodnia po polsku"
Dramat w młodości
Słynny polski nekrofil od najmłodszych lat przeżywał traumy. W wieku 2 lat zmarł jego brat, Andrzej. Od tamtej pory mały Edmund był bardzo często zabierany przez matkę na cmentarz Miłostowo w Poznaniu. W szkole sprawiał problemy wychowawcze, dokuczał innym uczniom, narzekali na niego nauczyciele. W 1955 roku przez pięć miesięcy przebywał w ośrodku dla dzieci, które sprawiały problemy wychowawcze. Ośrodek w Mościszkach w województwie wielkopolskim nie był jedynym miejscem odosobnienia, w którym przebywał młody Kolanowski. W 1960 roku trafił do Wojewódzkiego Sanatorium Neuropsychiatrii Dziecięcej w Krośnicach. Razem z grupką kolegów zaczął odwiedzać stary niemiecki cmentarz. Prawdopodobnie to również wtedy morderca po raz pierwszy zaczął podglądać sekcje zwłok, które odbywały się w prosektorium w Krośnicach.
Edmund Kolanowski po powrocie z sanatorium, ponownie zaczął chodzić do szkoły. Jednak z czasem notorycznie opuszczał lekcje i czas spędzął nad jeziorem Rusałka w Poznaniu, gdzie podglądał wypoczywające kobiety, bardzo często kradł ich bieliznę i zabierał do domu. Onanizował się do nich, a gdy straciły zapach kobiet, palił w piecu. Za wszelką cenę ukrywał swoje przerażające preferencje seksualne przed matką. Nie był jednak w stanie zapanować nad swoimi żądzami i zaczął zaczepiać kobiety w Poznaniu.
Kolanowski morduje po raz pierwszy
Pierwszego morderstwa dokonał w 1970 roku. Zabił wówczas dopiero co poznaną na dworcu PKP Poznań Kazimierę G. Kolanowski wyciął jej narządy rodne i zabrał do domu. - Przez parę dni je (narządy płciowe Kazimiery) miałem. Nie preparowałem ich ani też przyszywałem do lalki, bo wtedy jeszcze lalki nie robiłem. Miałem je kilka dni, a potem wyrzuciłem - czytamy w protokole śledztwa. W latach 1972-1979 Kolanowski przebywał w Zakładzie Karnym w Poznaniu - odsiadywał tam wyrok za wykorzystanie seksualne nastoletniej dziewczyny nad jeziorem Rusałka. Tym razem udało się go zatrzymać milicjantom z wodnego patrolu. Jeszcze siedząc w więzieniu otrzymał informację, że jego małżeństwo z Zofią zostało unieważnione. Para doczekała się dwójki dzieci. Po wyjściu na wolność, "Zimny chirurg" odnowił swoją znajomość z Gabrielą.
"Zimny chirurg" zakrada się do kaplicy
W lipcu w 1980 roku, gdy jego nowa partnerka wyjechała z mężem w celu załatwienia prywatnych spraw, Edmund Kolanowski wybrał się do Nowej Soli - przed kilkoma laty był w tym mieście u swego szwagra. - Przez cały czas, aż się ściemniło, łaziłem po mieście. Byłem na piwie w jakiejś knajpie przy dworcu. Jak się ściemniło, poszedłem na cmentarz - czytamy w aktach sprawy. Kolanowski sprofanował tam zwłoki kobiety, która leżała w trumnie w kaplicy cmentarnej. Wyciął jej pierś oraz narządy rozrodcze, schował do torby i wrócił do siebie. - Pojechałem pociągiem do domu. Najpierw do Zielonej Góry, a potem po przesiadce do Poznania. W Poznaniu byłem w nocy. Nie wiem, która była godzina - relacjonował potem.
To właśnie po zbezczeszczeniu zwłok w Nowej Soli, Edmund Kolanowski stworzył upiorną lalkę. Zbudował ją z gąbki, szmat, pończoch i staników. Do tego przyszył fragmenty ciała, które wykradł z kaplicy cmentarnej. Potem dzięki swemu przerażającemu manekinowi zaspokajał swoje seksualne potrzeby. W marcu w 1981 roku nekrofil z Poznania zaatakował po raz kolejny. Tym razem, będąc oszukanym przez prostytutkę, która go okradła, postanowił się zemścić na niewinnej, przypadkowej kobiecie. Zabił ją prętem zbrojeniowym. Kolanowski wyciął fragmenty ciała kobiety i zapakował do torby. - Rozpiąłem jej spodnie, zsunąłem je, nie zdejmując, rajstopy i majtki. Wtedy wyciąłem jej narządy rodne - mówił nekrofil podczas wizji lokalnej.
Morderstwo dziewczynki
Następną ofiarą Kolanowskiego była około sześćdziesięcioletnia kobieta, której zwłoki "Zimny chirurg" wykradł w lutym w 1982 roku. Ciało kobiety znajdowało się w kaplicy - Kolanowski zakradł się tam po zmroku i tak jak to wyglądało we wcześniejszych przypadkach - wyciął jej fragmenty ciała. 4 listopada nekrofil zaatakował po raz kolejny - tym razem jego ofiarą była 13-letnia dziewczynka, która rwała trawę dla królików nieopodal cmentarza. Kolanowski okaleczył jej zwłoki, a potem umieścił je w wykopie. Z kolei ubrania dziewczynki wyrzucił do pobliskiego stawu.
29 listopada 1982 Kolanowski po raz kolejny zakrada się na cmentarz Miłostowo i dogrzebuje się do trumny z ciałem Bogumiły M. Nekrofil wyciągnął jej zwłoki i także wyciął narządy. Potem fragmenty ciała przyszył do lalki. Jednak po pewnym czasie przyszyte części zwłok zaczynały gnić. Kolanowski pozbywał się ich paląc je w piecu.
W styczniu w 1983 roku nekrofil zaatakował ostatni raz. - Tym razem Edmund Kolanowski nie zadowolił się wycięciem samych narządów rodnych oraz piersi. Z ciała kobiety wykroił płat skóry obejmujący jej tułów oraz podbrzusze. Psychiatrzy ocenili później, że w tym okresie wkroczył w stan eskalacji - czytamy w aktach sprawy.
Nekrofil został zatrzymany na terenie zakładu pracy, gdzie zarabiał jako palacz. Zeznania świadków (Kolanowskiego obciążyła m.in. dróżniczka, która widziała go na cmentarzu, gdy potem znaleziono rozkopane groby) oraz papier, który był używany tylko w dwóch przedsiębiorstwach na terenie miasta. Jednym z nich był "Ziołolek", gdzie pracował Kolanowski. Milicjanci mieli już wtedy wystarczająco dowodów, by uznać, że nekrofil wpadł w ich ręce.
Kolanowski skazany na karę śmierci
Edmund Kolanowski nie zyskał litości w oczach sędziów i został skazany na karę śmierci. 28 lipca w 1986 roku "Zimny chirurg" został powieszony w areszcie śledczym przy ulicy Młyńskiej w Poznaniu. Jego pogrzeb odbył się trzy dni później. Kolanowski został pochowany na cmentarzu na Miłostowie, gdzie wcześniej dokonywał swoich ohydnych czynów.
Źródło: "Głos Wielkopolski", "Gazeta Wyborcza", "Zimny chirurg" Max Czornyj, wydawnictwo Filia 2020