Pani Anna trafiła do izolatki w miniony wtorek, gdy poczuła się bardzo źle. Jak relacjonuje, towarzyszyły jej trudności z oddychaniem, kaszel i niesamowity ból mięśni, a utrzymanie przytomności "wydawało jej się nadludzkim wysiłkiem". Wcześniej wróciła z podróży w Kalifornii i północnych Włoszech, dlatego podejrzewano u niej koronawirusa.
>>> Koronawirus w Polsce? Śledź relację na żywo! <<<
Kobieta zgodnie z procedurami powinna trafić do szpitala zakaźnego w Poznaniu lub Kaliszu.
- Tak się jednak nie stało. W myśl zasady - jak mówi na filmie - "wasz pacjent, wasz problem" żadna placówka nie była zainteresowana przyjęciem pacjentki. Mimo ewidentnych objawów koronawirusa i faktu przebywania w ostatnim czasie w północnych Włoszech - opisuje sytuację Radio Zet.
ZOBACZ NAGRANIE OPUBLIKOWANE W SIECI:
Pacjentkę zaczęto diagnozować w kierunku grypy, ale wynik badań był ujemny, co jeszcze bardziej zwiększyło ryzyko koronawirusa. Mimo tego, nie podjęto decyzji o transporcie pani Anny na oddział zakaźny. Zdecydowano, że próbki na obecność wirusa z Wuhan zostaną pobrane przez nieprzeszkolony personel w Krotoszynie i odesłane do Warszawy, gdzie zdaniem internautki - próbki przyjmowane są jedynie do godziny 15, a po 15 koronawirus ma wolne i spędza czas z rodziną niczym Polacy w niedziele niehandlowe - stwierdziła w filmie.
Mieszkanka Wielkopolski otrzymała wyniki badań na koronawirusa dwie godziny po publikacji filmu w sieci. Wirusa nie stwierdzono, a jej stan poprawił się dzięki wysiłkom krotoszyńskich medyków.