Pan Władysław zgubił się i nie potrafił wrócić do domu! Do końca czuwał przy nim jego piesek
Władysław M. (70 l.) spod Jarocina wyszedł z domu na spacer w niedzielny poranek (14 maja). Starszy pan nie zabrał jednak ani dokumentów, ani telefonu komórkowego. Pobiegł za nim tylko jego przyjaciel - kundelek Skierka. Gdy nie wracał do domu i nie dawał znaku życia, zaniepokojona rodzina, zadzwoniła na policję. Ruszyła akcja poszukiwawcza.
Zobacz także: Córeczka policjantów z Poznania cierpi każdego dnia. Pomóc jej może kosztowna operacja [ZDJĘCIA]
Postawiono na nogi straż i policję. Do pracy ruszyli między innymi strażacy z OSP z Kotlina oraz z Łuszczanowa i Dobieszczyzny. W poniedziałek, 15 maja policja wezwała do akcji Wielkopolską Grupę Poszukiwawczo-Ratowniczą SIRON oraz grupę Szukamy i Ratujemy.
- Wyznaczyliśmy do przeszukania teren ponad 400 hektarów i ruszyliśmy do poszukiwać. Było nas 51 osób - mówi Super Expressowi Maciej Burziwoda, koordynator Grupy SIRON. Wieczorem na szczęście poszukiwania zakończyły się sukcesem.
- Odnaleźliśmy mężczyznę, przy którym wiernie czuwał jego pies - mówi Burziwoda. Skierka na początku nie chciał dopuścić nikogo do swojego pana, ale dał się przekonać, że to przyszła pomoc.
- To bardzo mądry psiak. Tata ma duże szczęście, że to jego przyjaciel - mówi Super Expressowi Marta Marciniak, córka pana Władysława. Skierka okrywał pana Władysława w nocy swoim ciałem, żeby nie dopuścić do wychłodzenia organizmu. Mężczyzna przebywa w szpitalu na obserwacji, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. -
- Dziękuję obydwu ekipom ratunkowym, niezawodnym strażakom OSP, Komendzie Policji i mieszkańcom osiedla. Słowem wszystkim, którzy zaangażowali się w poszukiwania taty - mówi na koniec pani Marta. Duże podziękowania należą się też Skierce.
Psiak tęskni za swoim panem, ale chyba nawet nie wie, że uratował mu życie.