Kilka dni temu pracownicy MOPS-u z Piły wraz z dzielnicową interweniowali w mieszkaniu 18-latki i jej niespełna rocznego dziecka. Maluch przeżywał tam prawdziwe piekło, które zgotowała mu własna matka. Dziecko leżało wśród psich odchodów i starych pieluch… Wszędzie wokoło był brud i bałagan.
– Warunki, w jakich funkcjonowała rodzina, mogły zagrażać życiu i zdrowiu chłopczyka – przyznaje mł. asp. Jędrzej Panglisz z Komendy Powiatowej Policji w Pile. – W domu panował brud, było duszno i unosił się nieprzyjemny zapach. Na podłodze leżały m.in. resztki jedzenia, stare pieluchy, a także odchody psów. W lodówce brakowało jedzenia dla ludzi, a dziecko było karmione parówkami przynoszonymi od sąsiada.
Zobacz też: Rolnik wpadł pod ciągnik! Tragedia na polu pod Wrześnią
Policjanci informują, że podczas rozmowy z dzielnicową, matka chłopca przyznała, że w czasie nieobecności syna w domu… zażyła amfetaminę. Następnego dnia dziecko zostało odebrane rodzinie.
– Podczas interwencji w mieszkaniu funkcjonariusze zabezpieczyli przedmioty, na których widoczne były ślady białego proszku. Młoda kobieta została zatrzymana, a małoletni chłopczyk trafił pod opiekę pogotowia rodzinnego. Gdyby nie odpowiednia reakcja pracowników socjalnych i pilskich funkcjonariuszy, w rodzinie mogłoby dojść do tragedii – wskazuje Panglisz.
18-latka usłyszała zarzut narażenia swojego syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, a także opieki nad nim pod wpływem środków psychotropowych.
Źródło: PAP.