Gdy w poniedziałkowy poranek zamknęły się ciężkie, zabytkowe drzwi poznańskiej Katedry na Ostrowie Tumskim, nie wpuszczając wiernych na mszę, nikt nie przypuszczał, że może chodzić o pogrzeb arcybiskupa Juliusza Paetza. Chwilę później, gdy pojawili się ochroniarze, żądając od parafian kart wstępu na prywatną uroczystość - wszystko stało się jasne. Były metropolita poznański nie spoczął jednak w Katedrze, gdzie została odprawiona msza pogrzebowa, ale na starołęckim cmentarzu.
Juliusz Paetz był metropolitą poznańskim od 1996 roku aż do wybuchu seksualnej afery w 2002 roku. Watykan zabronił wtedy duchownemu między innymi udzielania sakramentów, głoszenia kazań i przewodniczenia publicznym uroczystościom. Paetz pojawiał się jednak na różnych uroczystościach i wielokrotnie pokazywał hierarchom kościelnych, że czuje się bezkarny.
- Jestem przekonany, że sytuacja, w której zaleźliśmy się dzisiaj posłuży oczyszczeniu kościoła poznańskiego – powiedział po uroczystościach arcybiskup Stanisław Gądecki.