Julia i Matylda Klimowicz

i

Autor: Archiwum prywatne Julia i Matylda Klimowicz

Poleciała do USA ratować nóżkę córeczki, sama zachorowała na raka

2019-09-16 13:08

Poleciała do USA ratować nóżkę swojej ukochanej córeczki, a dowiedziała się, że sama jest śmiertelnie chora! Julia Klimowicz (33 l.) dostała duszności w trakcie huraganu Dorian, gdy wyłączono windy i musiała na 3 piętro wchodzić po schodach. Po badaniach okazało się, że ma nowotwór złośliwy. – To guz śródpiersia. Julia musi przejść cykl 6 chemioterapii – mówi Karolina Zawodna – Balcer, siostra pani Julii.

Los bywa okrutny i przewrotny. Gdy rodzinie Klimowicz już wydawało się, że wychodzą „na prostą” z chorobą 2-letniej Matyldy, lekarze zdiagnozowali… kolejną chorobę. Tym razem u jej mamy…

Wszystko zaczęło się, gdy mała Matylda była jeszcze w brzuchu mamy. - Nie widzę paluszków – powiedział nam lekarz podczas badania połówkowego – opowiadała mama dziewczynki. Po porodzie wszystko stało się jasne: nóżka jest krótsza i zdeformowana. Lekarze w Polsce chcieli amputować kończynę, ale rodzice znaleźli Instytut w Stanach Zjednoczonych, gdzie światowej sławy lekarz dr Paley, dawał nadzieję na uratowanie nogi. - Udało nam się dostać na konsultacje do niego, gdy był w Europie, w Monachium. Pokazywał nam zdjęcia chłopca, który miał identyczną wadę jak Matylda. Widzieliśmy zdjęcia sprzed i po operacji. Dziś ten chłopiec jest zdrowy, nie ma nawet śladu po dawnym kalectwie! – cieszyła się pani Julia.

Matylda Klimowicz

i

Autor: Archiwum prywatne Matylda Klimowicz

Po ponad rocznej zbiórce funduszy na operację (koszt leczenia wynosił prawie 170 tysięcy dolarów) – udało się wylecieć na Florydę. – Operacja odbyła się w kwietniu. Została zrekonstruowana jej stopa i założony aparat do wydłużenia nóżki – mówi Karolina Zawodna – Balcer i zaraz dodaje, że aparat został już zdjęty i nóżka Matyldy jest teraz w gipsie. – Za pięć dni gips będzie zdjęty i rozpocznie się rehabilitacja – mówi pani Karolina.

Matylda Klimowicz

i

Autor: Archiwum prywatne Matylda Klimowicz

Niestety… Gdy już wydawało się, że rodzina pokonała jedną chorobę, pojawiła się inna i to u mamy dziewczynki. Panią Julię często bolały plecy, ale ponieważ dużo nosiła córeczkę na rękach, wszyscy tłumaczyli jej to zmęczeniem. – Miała też obniżoną odporność, ale to z kolei tłumaczyliśmy stresem – opowiada pani Karolina. Niestety, rozwiązanie złego samopoczucia przyniósł huragan Dorian. – W bloku, w którym mieszkają w trakcie leczenia, zostały wyłączone windy i siostra musiała chodzić na 3 piętro pieszo po schodach – opowiada kobieta. Wtedy pani Julia dostała duszności. - Mąż od razu zabrał mnie do szpitala, gdzie zrobili mi prześwietlenie – mówi pani Julia. Amerykańscy lekarze szybko znaleźli odpowiedź na pytanie, co tak naprawdę jest mamie Matyldy. Biopsja i tomograf komputerowy pokazały najgorsze. To agresywny chłoniak. Guz wielkości 10 cm x 4 cm. Najgorsze, że kobieta potrzebuje pieniędzy na podanie chemii w Stanach, gdzie przebywa.

Julia  Klimowicz

i

Autor: Archiwum prywatne Julia Klimowicz

Dlatego rodzina znów, po raz drugi, zmuszona jest prosić o pomoc w leczeniu. - To wszystko jest jak koszmar. Nie skończyliśmy jeszcze leczenia córeczk,i a już musimy rozpocząć kolejne…. Nie wiem kto układa scenariusz naszego życia, ale wiem jedno - na pewno się nie poddam – mówi pani Julia.

Pieniądze można wpłacać przez internet przez stronę https://www.siepomaga.pl/julia-klimowicz

lub

na konto Fundacji Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”

Santander Bank 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374

Tytułem: “2374 pomoc dla Julii Klimowicz”

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki