Sprawa ma swój początek w 2013 roku, a więc 9 lat temu. Wtedy w Barchlinie (pow. wolsztyński) doszło do włamania i kradzieży elektronarzędzi z garażu. Łączna wartość skradzionych przedmiotów wynosiła około 6500 złotych. - W ramach prowadzonego przed laty postępowania pomimo zabezpieczenia śladów ujawnionych na miejscu włamania, przesłuchania pokrzywdzonego oraz innych osób nie zdołano ustalić, kto ponosi odpowiedzialność za popełnione przestępstwo. Materiały zakończonego postępowania trafiły do archiwum, jednak sprawa nie została zapomniana przez policjantów - tłumaczy asp. sztab. Wojciech Adamczyk, oficer prasowy KPP Wolsztyn.
W ostatnim czasie funkcjonariusze z Posterunku Policji w Przemęcie wrócili do sprawy. - Policjanci przeanalizowali znajdujące się w nich materiały pod kątem nowych ustaleń, a równolegle rozpoczęli działania operacyjne. W niedługim czasie przyniosły one oczekiwane rezultaty. Mundurowi zapukali do drzwi 34-letniego dziś mężczyzny, który w okresie, w którym doszło do włamania podobnie jak pokrzywdzony był mieszkańcem Barchlina, a dodatkowo jego pracownikiem - wyjaśnia asp. sztab. Adamczyk.
34-latek nie spodziewał się wizyty policjantów. - Był wyraźnie zaskoczony wizytą policjantów. Zaskoczenie okazało się jeszcze większe, gdy usłyszał, co jest przyczyną niespodziewanych odwiedzin - mówi asp. sztab. Adamczyk. - Początkowo zaprzeczał, by w 2013 roku włamał się do samochodu i garażu, jego tłumaczenia nie przekonały jednak policjantów - dodaje policjant.
Mężczyzna usłyszał zarzuty. Grozi mu od roku do 10 lat więzienia.
Polecany artykuł: