Czasu nie da się zatrzymać! W przyrodzie widać to najlepiej. Odloty bocianów już się zaczęły a niektóre ptaki są już w Afryce. - Jeden w Egipcie, a drugi w Sudanie, czyli tradycyjnie przemieszają się doliną Nilu na południe – wyjaśnia prof. Piotr Tryjanowski.
Wędrówki bocianów zaczęły się w tym roku bardzo szybko. Ornitolodzy już pod koniec lipca obserwowali pierwsze odloty bocianów. Ptaki startują instynktownie, a dziennie pokonują nawet 250 kilometrów, lecą na wysokości 1,5 kilometra nad ziemią i osiągają prędkość: 50-70 kilometrów na godzinę. Ich wylot poprzedzają tzw. bocianie sejmiki. Ptaki zlatują się w jedno (często to samo) miejsce, przebywają tam kilka dni aż w końcu podrywają się do lotu. Dzięki obrączkowaniu bocianów, naukowcy wiedzą, że duża część ptaków właśnie przebywa w Bułgarii i Turcji. Ostatnie ptaki odlecą na początku września.
Zobacz: Ogromna radość w Przygodzicach! W gnieździe pojawił się pierwszy bocian
Niestety naukowcy biją na alarm. Więcej niż połowa odlatujących na południe bocianów - nie przeżyje wędrówki. Dlaczego? Po drodze czyhają na nie problemy - drapieżniki, zła pogoda, no i bariery zbudowane przez człowieka. Potwierdzają to Joachim Siekiera z Grupy Silesiana, lider znakowania bocianów w Polsce i prof. Piotr Profus z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie Ich zdaniem więcej niż połowa młodych bocianów ginie na niezabezpieczonych słupach energetycznych średniego napięcia i poprzez zderzenia z infrastrukturą, głównie przewodami (liniami) energetycznymi. Problem ma zresztą charakter niemalże globalny.
- Tak ginie wiele migrujących gatunków – dopowiada inny badacz bocianów, prof. Leszek Jerzak z Uniwersytetu Zielonogórskiego. – To zresztą każe nam inaczej zupełnie myśleć o ochronie ptaków. Nie wystarczają zabiegi na terenach lęgowych, ale trzeba też pamiętać o tym, co na zimowiskach i oczywiście na trasach przelotów. Dlatego nawiązaliśmy współpracę z kolegami z Bułgarii, co było konieczne po to by zdejmować nadajnika z naszych ptaków które ginęły porażone prądem. Dzięki temu zdiagnozowaliśmy „czarne punkty”, miejsca, gdzie ginie najwięcej osobników. Wiedzę już mamy, teraz czas na działania. To niestety nie jest takie proste – dopowiada prof. Tryjanowski – bo wiąże się z ze znacznymi kosztami.
- Wiadomo jednak, że jeśli chcemy wiosną widzieć bociany to musimy działać, tak w skali lokalnej, jak i międzynarodowej – zgodnie podkreślają polscy badacze tego gatunku.