Do zdarzenia doszło 5 sierpnia 2021 roku przed godz. 12:00. Na rondzie Starołęka w Poznaniu zderzyły się dwa tramwaje. Policjanci ustalili, że motorniczy kierujący tramwajem linii nr 12 najechał na tył poprzedzającego go tramwaju linii nr 7. Łącznie poszkodowanych zostało 31 osób, a 29 z nich trafiło do szpitali w Poznaniu i okolicach. Najpoważniej ranny został motorniczy, który na skutek wypadku został uwięziony w pojeździe. W internecie pojawiło się nagranie z tego zdarzenia, które wyglądało makabrycznie.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak poinformował we wtorek PAP, że pod koniec listopada motorniczemu przedstawiono zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. - Podejrzany nie przyznał się do stawianego zarzutu i krótko oświadczył, że nie pamięta tego zdarzenia – powiedział prok. Wawrzyniak.
Czytaj też: Zderzenie tramwajów w Poznaniu. Dużo krwi i szkła. "Krzyczeliśmy"
Według śledczych motorniczy dojeżdżając do przystanku "nie obserwował należycie przedpola jazdy, nie podjął hamowania i w konsekwencji uderzył w tył stojącego na przystanku tramwaju linii nr 7".
Dalszy ciąg tekstu znajduje się pod galerią zdjęć.
Prok. Wawrzyniak przyznał, że śledczy będą badać, czy mężczyzna zasłabł w czasie jazdy. - To będzie przedmiotem dalszej analizy tego postępowania. Sprowadziliśmy dokumentację medyczną podejrzanego. Niewykluczone, że będzie trzeba powołać biegłego z Zakładu Medycyny Sądowej, który określi, czy podejrzany rzeczywiście cierpi na jakieś schorzenia, a jeżeli tak, to czy te schorzenia mogły mieć wpływ na jego zdolności percepcji czy oceny zdarzeń w związku z tą katastrofą – powiedział prokurator.
Wartość spowodowanych zderzeniem uszkodzeń tramwajów wyceniono na co najmniej 4 mln zł. Motorniczemu grozi do pięciu lat więzienia.