Ksiądz Michał Woźnicki znany jest w całej Polsce. Za krytykę zakonników, kościelnych hierarchów i papieża, a także za odprawianie mszy po łacinie, został wyrzucony z zakonu. Jest suspendowany - czyli jest księdzem, który nie powinien odprawiać mszy. Duchowny kary jednak nie uznaje i ze swojej celi wynieść się nie chce. Jakby tego było mało - organizuje tam msze w starym rycie. Salezjanom się to nie podoba. Założyli Woźnickiemu nawet sprawę w sądzie o eksmisję i wygrali, ale wyroku wciąż nie wykonano, więc ksiądz nadal w zakonie przebywa. Woźnicki z salezjanami nieustannie się kłóci, czego wynikiem są policyjne wizyty w zakonie.
CZYTAJ: Poznań. Ksiądz szokuje na temat Ukrainy. "Chcą zbałamucić, wykorzystać..."
To, co wydarzyło się ostatnio to jednak prawdziwa jatka! Do awantury i bijatyki doszło, gdy zakonnik odprowadzał po mszy (która odbyła się w jego celi) wiernych do wyjścia.
- Staliśmy przy drzwiach zewnętrznych i zapukaliśmy do komórki kościelnego, a ja nawet mocno z buta uderzyłem w drzwi - opisuje ks. Woźnicki.
Księdza zdenerwował plakat, który powiesił na drzwiach kościelny zakonu. Było na nim zdjęcie ministranta księdza Woźnickiego.
- Drzwi się otwarły i kościelny chciał mnie dorwać - opisuje Woźnicki. Wtedy do akcji wkroczyły parafianki Woźnickiego, które powaliły kościelnego na podłogę.
- On kierował do nich bluzgi i to takie, jakich świat nie widział - usprawiedliwia parafianki Woźnicki.
W pewnym momencie, jak opisuje Woźnicki, na miejscu pojawił się salezjanin, ksiądz Jacek B. Woźnicki wszystko skrupulatnie opowiedział na nagraniu, które udostępnił w internecie.
To, co zdaniem Woźnickiego wydarzyło się potem to bandyctwo.
- Chciał mi psiknąć gazem w twarz, ale strumień mnie ominął - opowiada Woźnicki.
To wtedy zdaniem Woźnickiego w ruch poszła teleskopowa pałka. Salezjanin miał według Woźnickiego wyjąć pałkę teleskopową jak parasol, rozłożyć ją i zacząć go okładać.
- Robił to profesjonalnie, tak jak drwal rąbie drzewo - opisuje obrazowo Woźnicki i dodaje, że policzył kilka uderzeń. - Mocno mi leciała krew z głowy - mówi Woźnicki.
Poznań. Bójka księży w zakonie. Trwa dochodzenie
W końcu w zakonie pojawiła się policja. - Na miejscu policjanci zastali ks. Woźnickiego, który stał z boku, a na podłodze leżał mężczyzna, którego torebkami okładały kobiety - opisuje interwencję Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Sprawa jest teraz przez mundurowych analizowana, bo Woźnicki trafił do lekarza, a potem poszedł na komisariat policji zgłosić zawiadomienie o pobiciu. - Przesłuchani na pewno zostaną świadkowie, następnie podejmiemy decyzję, co dalej - dodaje Borowiak.
Do sprawy odnieśli się już salezjanie, wydając oficjalne oświadczenie: „Inspektoria Towarzystwa Salezjańskiego św. Jana Bosko, z siedzibą we Wrocławiu, w związku z wydarzeniami jakie miały miejsce w godzinach wieczornych dnia 11 kwietnia 2022 r. na terenie salezjańskiego domu zakonnego przy ul. Wronieckiej 9 w Poznaniu, wyraża ubolewanie i jednocześnie przeprasza wszystkich, którzy poczuli się zgorszeni zaistniałą sytuacją. Trwają czynności wyjaśniające. Informujemy, że po ich zakończeniu strona kościelna podejmie stosowne działania" - czytamy w komunikacie.
- Rozpoczęło się już kościelne dochodzenie, które może zakończyć się wydaleniem ks. Michała Woźnickiego ze stanu duchownego za rażące łamanie prawa kanonicznego i wynikające stąd zgorszenia - informuje ks. Jerzy Babiak, rzecznik salezjanów.
Polecany artykuł: