Arkadiusz Ł., pseudonim Hoss, to twórca metody oszukiwania metodą „na wnuczka”. Wykorzystywał naiwność seniorów, podawał się za ich krewnych i pod przykrywką „pomocy” wyłudzał gotówkę. W końcu wpadł w ręce stróżów prawa i za kratkami siedział od marca 2017 roku, wcześniej był długo poszukiwany przez policję, ukrywał się, zmieniał wizerunek. Jesienią ubiegłego roku został skazany za wyłudzenie w latach 2012-2014 ponad 2 milionów od seniorów z Europy Zachodniej. We wrześniu 2017 roku sąd skazał go na 7 lat więzienia. Wyrok nie jest prawomocny. W marcu br. sąd postanowił, że w ramach aresztu międzyinstancyjnego ma być za kratkami, ale Sąd Apelacyjny zmienił tę decyzję i pozwolił Hossowi czekać na uprawomocnienie się wyroku na wolności, pod warunkiem, że do kaucji 100 tys. złotych dopłaci jeszcze 400 tys. Hoss tak zrobił i w ubiegły piątek (22 maja) wyszedł z aresztu.
Tymczasem Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadziła wobec Hossa jeszcze jedno śledztwo, bo chciała, by stanął przed wymiarem sprawiedliwości za kolejne oszustwa - tym razem na 1,6 mln złotych. W marcu br. sąd uznał jednak, że postępowanie należy umorzyć. Jak tłumaczył Super Expressowi Aleksander Brzozowski, rzecznik prasowy z Sądu Okręgowego w Poznaniu, była to konsekwencja zastosowania przepisu o warunkach czynu ciągłego. Sąd uznał, że postępowanie, do którego był aresztowany Hoss należy umorzyć, bo zarzuty wobec Hossa zawierają się w osądzonym „czynie ciągłym”, a nie można karać dwa razy za to samo. Od tego postanowienia sądu odwołała się prokuratura, ale Sąd Apelacyjny właśnie orzekł, że trzeba uchylić to postanowienie, sprawa wraca do Sądu Okręgowego i Hoss powinien trafić za kratki z powrotem.
Hoss zaraz po ogłoszeniu postanowienia sądu - nie czekał na wezwanie i sam przyjechał pod areszt. Ale ku jego zdziwieniu, nikt go tam nie witał z otwartymi rękami. Jakby tego było mało - do aresztu nie został nawet wpuszczony. Z reklamówką wypełnioną papierosami żalił się dziennikarzom, że jest niewinny. - A w areszcie boję się o swoje zdrowie i życie - mówił Arkadiusz Ł. Koniec końców pod areszt przyjechał policyjny radiowóz i Hoss został zakuty w kajdanki i odwieziony na komendę policji. - U nas poczeka aż dokumenty z sądu dotrą do aresztu - mówi Super Expressowi Borowiak.
- Nie poddajemy się, będę dalej walczył o mojego klienta - mówi mec. Paweł Sołtysiak, adwokat Hossa.
O historii "Hossa" i wnuczkowej mafii można dowiedzieć się z książki "Wnuczkowa mafia. Powiedz im, co masz, a wszystko Ci zabiorą", która ukazała się w nakładzie wydawnictwa HARDE. Można ją kupić za 31,99 zł.