- Ostatnie 12 miesięcy było trudne dla wszystkich. Musieliśmy zmierzyć się z nowym zagrożeniem i stawić czoła nieznanemu wówczas przeciwnikowi, jakim był nowy koronawirus – podkreślił we wtorek prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. - W sytuacji gdy rząd podejmował działania na oślep, to samorząd musiał zadbać o zdrowie i bezpieczeństwo swoich mieszkańców. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, by pomóc medykom w walce z pandemią. Ten trudny czas pokazał jednak niezwykłą solidarność poznaniaków i poznanianek, którzy ruszyli z pomocą innym – dodał.
ZOBACZ: Sprzedawcy ŚMIERCI zatrzymani! Aż PÓŁ KILO dopalaczy przejęte przez policję!
Pierwszy przypadek zakażenia SARS-CoV-2 zanotowano w Polsce 4 marca ub. roku. Po tej informacji prezydent Poznania powołał zespół do spraw monitorowania związanych z wirusem zagrożeń, który działa nadal i koordynuje wszelkie sprawy związane z przeciwdziałaniem pandemii.
9 marca ub. roku potwierdzono pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem w Poznaniu. Osoba zakażona – kobieta z woj. wielkopolskiego – trafiła na oddział zakaźny poznańskiego szpitala miejskiego z objawami poważnego zapalenia płuc.
- Już dzień później zarekomendowano profilaktyczne zamknięcie placówek edukacyjnych w mieście. Stolica Wielkopolski była pierwszym miastem w Polsce, które zdecydowało się na takie posunięcie. Szybkie działanie było możliwe dzięki sprawnemu przepływowi informacji: to lekarze ze szpitala im. J. Strusia zaalarmowali, że sytuacja jest poważna. Tego samego dnia, 10 marca, Poznań przekazał 500 tys. zł szpitalowi im. J. Strusia – pierwszą z wielu dotacji na walkę z pandemią – przypomniał poznański magistrat.
13 marca ub. roku wprowadzono m.in. ograniczenia w funkcjonowaniu transportu publicznego. Uruchomiono też usługę "Zakupy dla seniorów" – dla osób starszych i z niepełnosprawnościami.
- Na pierwszym froncie walki z wirusem szybko znaleźli się medycy z Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. J. Strusia. Od poniedziałku, 16 marca, placówka przy ul. Kurlandzkiej stała się szpitalem zakaźnym, w którym na zainfekowanych chorych czekało 406 miejsc (obecnie jest ich 420). Pozostali pacjenci musieli opuścić lecznicę, trafili do innych szpitali lub – jeśli ich stan na to pozwalał – zostali wypisani do domów. Lekarze skupili się na leczeniu chorych z koronawirusem. W kwietniu otwarto też izolatorium, a w nim 164 pokoje dla osób zakażonych, ale niewymagających hospitalizacji – opiekę nad pacjentami przejął również personel szpitala im. J. Strusia – podał magistrat.
Według danych Urzędu Miasta Poznania od 16 marca do szpitala zgłosiło się 20 109 osób, z czego 7090 zostało hospitalizowanych. Z pacjentów, którzy zostali na dłużej w lecznicy, 5532 miało COVID-19. Pozostali zgłosili się do szpitala z podejrzeniem zakażenia koronawirusem, zostali przyjęci, a po negatywnym wyniku testu – mogli wrócić do domu. Magistrat poinformował także, że przez rok – od potwierdzenia pierwszego przypadku zakażenia – w Poznaniu zmarło 909 mieszkańców.