Do tragedii doszło w piątkowy wieczór. Z szóstego piętra szpitala przy ul. Szwajcarskiej w Poznaniu wyskoczył 60-letni pacjent, który dzień wcześniej został przewieziony do placówki z objawami covidowego zapalenia płuc. Do tragedii doszło na oddziale urologicznym. Zmarły ma 60 lat, mężczyzna nie miał szans przeżyć upadku, poniósł śmierć na miejscu.
Głos w sprawie tragedii zabrali przedstawiciele szpitala. Wiadomo, że w piątek o godz. 9:00 i 14:00 lekarz prowadzący rozmawiał z pacjentem. Mężczyzna nie manifestował on wówczas żadnych myśli samobójczych.
- Był niespokojny, splątany. To splątanie jest charakterystyczne dla tego rodzaju zapalenia płuc połączonego z COVID-em. Natomiast zdaniem lekarza prowadzącego, nie przejawiał żadnych objawów, które mogłyby sugerować, że w najbliższym czasie targnie się na swoje życie - wyjaśnił rzecznik placówki Stanisław Rusek.
60-latek trafił do szpitala przy ul. Szwajcarskiej z Centrum Medycznego HCP. Przebywał w dwuosobowej sali wspólnie ze starszym mężczyzną z zaawansowaną demencją.
- Nie mamy niczego do ukrycia. Nasz szpital ma w tej sprawie czyste ręce. Sala z pacjentem była monitorowana, pielęgniarki czuwały nad jego bezpieczeństwem. To, że wyskoczył, jaka była przyczyna, prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy. Zabrał ją pacjent ze sobą do grobu - dodał Rusek.
Śledztwo w sprawie śmierci pacjenta prowadzi poznańska prokuratura. Głos w sprawie zabrał także Urząd Wojewódzki w Poznaniu.
- W związku z tragicznym wypadkiem, do którego doszło w szpitalu miejskim im. J. Strusia w Poznań, wojewoda podjął decyzję o rozszerzeniu zakresu kontroli trwającej od 17 listopada - czytamy w oświadczeniu urzędu.
Od ponad tygodnia Wielospecjalistyczny Szpital Miejski im. J. Strusia w Poznaniu jest na ustach wielu osób. Szerokim echem odbił się reportaż programu UWAGA! TVN. Pacjenci mieli być tam zostawiani na noc bez opieki, a wielu z nich umierało w potężnym cierpieniu. W tej sprawie prowadzone są różnego rodzaju kontrole.