Poznań: Para z dziećmi KOCZOWAŁA na klatce. Właściciel ZAKLEIŁ zamek w drzwiach!

i

Autor: pixabay.com - zdjęcie poglądowe Poznań: Para z dziećmi KOCZOWAŁA na klatce. Właściciel ZAKLEIŁ zamek w drzwiach!

Poznań: Para z dziećmi KOCZOWAŁA na klatce. Właściciel ZAKLEIŁ zamek w drzwiach!

2020-05-02 11:24

Wstrząsające wydarzenia na Chartowie w Poznaniu. Para z trójką dzieci przez kilka godzin koczowała na klatce schodowej. Wszyscy wrócili ze szpitala, gdzie kobieta kilka dni wcześniej urodziła dziecko. Niestety, nie mogli dostać się do wynajmowanego mieszkania. Okazało się, że wlaściciel lokalu najprawdopodobniej zakleił zamki w drzwiach.

Do zdarzenia doszło w piątkowy wieczór, a o sprawie poinformowała Magdalena Górska, pełnomocniczka prezydenta Poznania ds. interwencji lokatorskich.

- Matka z 3 dniowym noworodkiem i trójką małych dzieci w tym jednym autystycznym po powrocie z porodówki nie może wejść do mieszkania. Najprawdopodobniej właściciel zapchal zamki uniemożliwiając wejście do lokalu. Jesteśmy na miejscu. Razem z WSL i gazetą wyborczą wspieramy lokatorów - czytamy na profilu w mediach społecznościowych.

Ostatecznie rodzina dostała się do mieszkania, a o szczegółach informuje "Gazeta Wyborcza". Para wynajmowała mieszkanie od początku marca. Musiała zapłacić 2500 zł kaucji i 2400 złotych za pierwszy miesiąc wynajmowania. Właściciel lokalu nie chciał podpisać umowy, a między nim i lokatorami obowiązywała umowa ustna.

Para znajdowała się też w trudnej sytuacji finansowej. Mężczyzna nie miał pracy, bo ze względu na epidemię wstrzymano prace na budowie, na której pracował. Z kolei kobieta była w zaawansowanej ciąży. Mimo to właściciel mieszkania zgodził się, aby para zapłaciła 800 złotych za wynajem, ale później nagle zmienił zdanie i nakazał się wyprowadzić.

Para tego nie zrobiła i w piątek wieczorem wróciła do domu z 3-dniowym dzieckiem. Niestety, nie mogli się dostać do domu, bo zamek w drzwiach był zaklejony. O sprawie powiadomiono policję i Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów. To właśnie działacze WSL rozwiercili zamek i umożliwili parze dostanie się do wynajmowanego mieszkania.

"Wyborcza" informuje, że Magdalena Górska rozmawiała już z właścicielem lokalu, który tłumaczył, że umowa ustna obowiązywała przez miesiąc, a ta rodzina nie ma już prawa mieszkać w jego mieszkaniu. Dodał też, że nie majstrował nic przy zamku w drzwiach.

Pościg za łosiem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki