Dawidek jest chory od urodzenia, ma wiele wad wrodzonych, jest niepełnosprawny. Ostatnio najbardziej doskwierała mu jednak skolioza. Kręgosłup wykrzywił się tak bardzo, że normalne funkcjonowanie dziecka było zagrożone. - Dawidowi groziły częste, wyczerpujące operacje. Tego baliśmy się najbardziej, że z jego słabym zdrowiem i wadami, mógłby operacji nie przeżyć - mówi Barbara Zdanowicz, babcia chłopca, która się nim opiekuje. Kobieta chodziła więc z ukochanym wnuczkiem od lekarza do lekarza. - Aż w końcu trafiłam do szpitala w Poznaniu - mówi szczęśliwa pani Barbara.
CZYTAJ: Lekarze wyprostowali kręgosłup Nadii. Nasi czytelnicy pomogli zebrać pieniądze na operację
Po serii badań chłopiec został zakwalifikowany do operacji nowatorską metodą, bo na szczęście lekarze znaleźli sposób na to, by oszczędzić chłopcu cierpienia.
Dawidowi lekarze ze szpitala w Poznaniu wszczepili pręty, którymi sterować będą teraz z zewnątrz za pomocą pilota.
W ramach przeprowadzonej operacji pacjent ma wszczepione instrumentarium w kręgosłup, tzw. pręty rosnące, które po kilku miesiącach od operacji, podczas cyklicznych wizyt w szpitalu, są rozsuwane w ciele pacjenta o kilka milimetrów, za pośrednictwem zewnętrznego pilota który zdalnie steruje długością prętów - mówi dr n. med. Piotr Harasymczuk, który przeprowadził operację. Zabieg rozsuwania prętów jest krótki i bezbolesny, a co najważniejsze nie wiąże się z żadną chirurgiczną ingerencją. - Czynność jest tak prosta jak przyciszanie telewizora - opisuje lekarz.
Po operacji Dawid nie tylko urósł aż o 4 centymetry, ale też odzyskał apetyt i na nowo zaczął się cieszyć dzieciństwem. - Jestem bardzo wdzięczna lekarzom, że dali Dawidowi taką szansę - cieszy się babcia chłopca. Co bardzo ważne - operacja została sfinansowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Kosztowała 115 tysięcy złotych. 94 tysiące kosztowały same magnetyczne pręty.