Poznań płacze po zabójstwie 5-letniego Maurycego
5-latek był na przedszkolnym spacerze, gdy do grupy dzieci, które wybrały się na pobliską pocztę, podszedł nieznajomy mężczyzna. Wychowawczynie nie zdążyły nawet zareagować, gdy Zbysław C. z kuchennym nożem rzucił się na 5-letniego Maurycego i zadał mu cios prosto w klatkę piersiową. Mimo reanimacji, chłopiec nie przeżył. Zmarł na stole operacyjnym w poznańskim szpitalu.
Zbysław C. z kolei został złapany przez przypadkowe osoby, które znalazły się na miejscu zbrodni. Mężczyzna zabił chłopca dosłownie przed wejściem kamienicy, w której mieszka. Mimo że do tej pory był spokojny i raczej mało komunikatywny, tego dnia zaczepiał ludzi na chodniku przed domem, a nawet im groził.
- Powiedział, że nie zginę od papierosów, tylko on mnie zabije - powiedziała Super Expressowi pani Natalia z pobliskiego sklepu. Zbysław C. - jak ustaliła prokuratura - leczył się neurologicznie. Nieoficjalne informacje są takie, że ma guza mózgu. Zbrodni nikt nie potrafi zrozumieć.
W niedzielę (22 października), o godzinie 15:00 poznaniacy zebrali się na placu Wolności, żeby symbolicznie uczcić pamięć zamordowanego dziecka. Była minuta ciszy i baloniki puszczane do nieba. Ułożono też wielkie serce ze zniczy i maskotek. Wszyscy mieli w oczach łzy… Zbysław C. jest w areszcie, na szpitalnym oddziale. Za to, co zrobił grozi mu dożywocie.