W ostatnich tygodniach na terenie Poznania doszło do wielu kradzieży w aptekach. Zamaskowany mężczyzna wchodził do nich, niszczył mienie, groził niebezpiecznymi przedmiotami i kradł leki. Łącznie straty oszacowane przez aptekarzy zostały na blisko 8 tys. zł. W środę (16 listopada) doszło do zatrzymania 47-latka, który dopuścił się tych przestępstw.
- Do zatrzymania doszło po tym, jak mężczyzna napadł na dwie łazarskie apteki i grożąc pracownikom nożem, wymusił wydanie leków. Groził też nożem pozbawienia życia przypadkowemu świadkowi, który chciał go zatrzymać - relacjonuje Dominika Pupkowska-Bral z biura prasowego Wielkopolskiej Policji.
Na miejsce szybko przyjechali policjanci. 47-latek próbował uciekać i schował się w jednej z bram na ulicy Małeckiego, a potem zdecydował się... na negocjacje z policjantami.
- Gdy mundurowi wraz z psem tropiącym sprawdzali budynek, napastnik wszedł na drugie piętro, gdzie wdrapał się na zewnętrzny parapet. Negocjacje trwały ponad dwie godziny. Ściągnięty z parapetu przez policjantów desperat od razu został obezwładniony - dodaje Pupkowska-Bral.
Policjanci ustalili w toku śledztwa, że 47-latek tego samego dnia napadł na dwie inne apteki na Starym Mieście. W jednej wybił szyby, a w drugiej wybijając szyby w drzwiach wszedł do środka i ukradł 9 opakowań różnych leków. Wcześnie grasował też na Osiedlu Czecha i ulicy Głogowskiej.
- Łącznie mężczyzna podejrzany jest o popełnienie 8 czynów, które dotyczą rozbojów z użyciem niebezpiecznego przedmiotu, kradzieży rozbójniczych, zniszczenia mienia, kradzieży z włamaniem oraz kierowania gróźb karalnych - precyzuje Pupkowska-Bral.
47-latkowi grozi do 15 lat więzienia. Sąd zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy.
Polecany artykuł: