Julia Rychlewicz (25 l.) miała całe życie przed sobą. Pomagała swojej mamie wychowywać brata z autyzmem, pracowała i utrzymywała rodzinę. Była młodą, rozsądną osobą, ale spotkała na swojej drodze osobę, która za kierownicę nie powinna wsiadać. Tragedia wydarzyła się 1 lipca 2021 roku. Kobieta wyszła z domu wcześnie rano, bo miała otworzyć market. Do pracy dziewczyna nie dotarła. Przechodziła przez jezdnię na pasach, była już trzy kroki przed chodnikiem, gdy wjechał w nią rozpędzony kierowca hondy. Tadeusz I. usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Jak powiedział Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu mężczyzna umyślnie naruszył zasady w ruchu drogowym. Jechał za szybko i nie zachował podstawowej ostrożności.
CZYTAJ: 25-letnia Julia zginęła w drodze do pracy! Jej braciszek wciąż woła ją przez sen
Tadeusz I. na sali sądowej przyznał się do wszystkiego. Zasłania się jednak niepamięcią i mówi, że w ogóle nie pamięta jak doszło do wypadku. Tego feralnego dnia jechał do pracy na 6. - Nie widziałem tej pieszej, mam czarną dziurę, nie wiem też, co było po wypadku - mówił prokuratorowi także w trakcie śledztwa. Dodał jednak, że jest mu przykro, że doszło do wypadku i że ma z tego powodu wyrzuty sumienia. Usłyszał właśnie najsurowszy w Poznaniu od lat wyrok za spowodowanie śmiertelnego wypadku. Przekroczył dozwoloną prędkość prawie dwukrotnie, bo jak ustalili biegli pędził 90 km na godzinę. Tadeusz I. nie tylko nie ustąpił pierwszeństwa Julii na przejściu dla pieszych, ale nie zachował też wymaganej ostrożności. - Za wypadek winę ponosi w tym wypadku tylko kierowca - uzasadniał swój wyrok sędzia Marcin Kieroński. Oprócz czterech lat w więzieniu, sąd zakazał też kierowcy prowadzenia samochodów przez 10 lat. Tadeusz I. musi też zapłacić rodzinie Julii 20 tys. zł zadośćuczynienia. Bólu Matyldy Rychlewicz, mamy Julii, po stracie ukochanej córki nic nie ukoi, nawet surowy wyrok. - Nie wiem, czy to dużo czy mało, bo Julii mi to nie wróci, jednak sprawiedliwość stanęła po stronie Julii, orzekając bezwzględną winę zabójcy - mówi pani Matylda. Wyrok nie jest prawomocny.