Gdy wszyscy świadkowie wypadku mówili – tramwaj miał zielone. Ona jedna w to wątpiła. – Jasiu był taki rozsądny… Zawsze oglądał się kilka razy zanim przeszedł przed ulicę, no i nigdy nie przebiegał na czerwonym – mówiła pani Anna zaraz po wypadku. Jej matczyne serce podpowiadało, że ukochany synek nie jest winny tej tragedii. Prokuratura Okręgowa poinformowała właśnie, że przed wjazdem tramwaju na przejście dla pieszych, dla tramwaju zapaliło się czerwone światło. – Takie mamy nagranie – mówi Michał Smętkowski, prokurator z Poznania i dodaje, że to jednoznacznie wskazuje, że motornicza nie powinna wjechać na przejście, przez które przechodził chłopiec.
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/tramwaj-zabil-jasia-aa-xVZc-1TXR-iE9N.html
Do wypadku doszło na początku czerwca. Dochodziła godzina 20.00, a Janek wracał do domu od kolegi. Miał do przejścia tylko to feralne skrzyżowanie. Blok, w którym mieszkał miał prawie na wyciągnięcie ręki… Świadkowie mówili, że się spieszył i że wbiegł na pasy przy czerwonym świetle. Zderzenia z kolosem na szynach nie przeżył. Jego ciało odrzuciło na kilkanaście metrów. Reanimacja nie przyniosła skutków.
Motornicza nie została jeszcze przesłuchana przez prokuraturę. – Zaraz po wypadku była w tak silnym szoku, że trafiła do szpitala – mówiła Iwona Gajdzińska z poznańskiego MPK.
Czy kobieta usłyszy zarzuty? – Na razie nie będziemy się na ten temat wypowiadać – mówi Michał Smętkowski.