Do dramatycznych scen doszło w niedzielę (5 lipca) około godz. 16:00 w okolicach placu zabaw nad Jeziorem Strzeszyńskim. Matka z 3-letnim dzieckiem spacerowała i wtedy podbiegł do niech pies rasy amstaff.
- Odruchowo rzuciłam się w stronę synka, pociągnęłam go za rączkę, przy okazji przewracając się na kolana. Mam przed oczami widok psa, który w jednym momencie hamuje nogami i odskakuje mi za plecy w stronę odciągniętego dziecka. Wiedziałam, że pies kontynuuje atak. Wiedziałam, że muszę wciągnąć syna pod swoje ciało, żeby ochronić go - napisała pani Ewelina.
Kobieta bała się o zdrowie i życie swojego dziecka. Na szczęście w porę na miejscu zjawił się właściciel spuszczonego psa i odciągnął go.
Polecany artykuł:
- Świadkowie zdarzenia, mówili, że ich wzrok przyciągnął mój pisk, ale zdarzenie było tak przerażające, że jedynie ich zamurowało. Kolejny świadek opowiadał, że właściciel miał problem z utrzymaniem psa i musiał go złapać za otwarty pysk - dodaje pani Ewelina.
Kobieta opowiedziała swoją historię, aby uświadomić innych, że do tragedii może dojść wszędzie i trzeba mieć oczy dookoła głowa, aby chronić siebie oraz swoich najbliższych.