Do przerażających scen nad jeziorem Rusałka w Poznaniu doszło we wtorek (11 sierpnia). Odpoczywał tam pan Miłosz, ale jego spokój szybko został zburzony. Po jakimś czasie usłyszał wulgarne okrzyki w kierunku wypoczywających. Sam chciał się oddalić z tego miejsca, ale nie zdążył i wtedy doszło do rękoczynów.
- Nie wiem czy widzieli jak chciałem uciec czy co ale znaleźli się nagle obok mnie. Ja spanikowałem i nie wiedziałem co robić. Nagle poczułem wypełniającą mnie niemoc. Jeden z wyciągnął pałkę teleskopową . Zostałem nią zaatakowany. Byłem bity w szczególności po głowie i twarzy, przez jednego z nich. Drugi tylko się śmiał i próbował powstrzymać tamtego mówiąc- "no daj spokój","chodź" ,ale nic nie zrobił aby go ode mnie odciągnąć. Pan który mnie bił, wypowiadał tylko w kółko "Ty ped***", "Ty cio**". Wiele nie pamiętam - opisywał tamte zdarzenia.
Pan Miłosz został nie tylko brutalnie pobity, ale i okradziony. Sprawę zgłosił na policję, a po blisko trzech miesiącach udało się zatrzymać napastników. W piątek (8 października) zatrzymano jednego z nich.
Polecany artykuł:
- Jak się okazało, zatrzymany 33-latek już wcześniej był karany za podobne przestępstwa, teraz usłyszał zarzut kradzieży i uszkodzenia ciała - opowiada Marta Mróz z poznańskiej policji.
W międzyczasie kryminalni szukali drugiego mężczyzny, który miał związek z tą sprawą. Policjanci operacyjni ustalili miejsce w którym napastnik mógł się ukrywać i rozpoczęli obserwacje tego lokalu.
- 29 października w rejonie Górnej Wildy kryminalni rozpoznali na ulicy i zatrzymali drugiego sprawcę. 34-latek usłyszał zarzut kradzieży telefonu komórkowego, a w związku z tym, że był poszukiwany do odbycia kary, za wcześniejsze przestępstwa został doprowadzony przez policjantów do Aresztu Śledczego - dodaje Marta Mróz.
Teraz sprawcy odpowiedzą za swoje czyny przed sądem. Mężczyznom grozi do 5 lat więzienia.