Zdarzenie miało miejsce na ulicy Śniadeckich w Poznaniu. Do radiowozu Strażników Miejskich podeszła kobieta, która poprosiła o pomoc w wezwaniu taksówki dla mężczyzny, który zasłabł.
- Strażnicy zwrócili uwagę na problemy z wysławianiem się. Zapytali mężczyznę dokąd chce pojechać, gdzie mieszka, czy w domu jest osoba, która nim się zaopiekuje. Okazało się, że nie tylko nie ma przy sobie pieniędzy i dokumentów, ale chwilę wcześniej opuścił szpital. Mężczyzna podawał tylko adres zamieszkania, pod który musi się udać - relacjonują strażnicy.
Funkcjonariusze skontaktowali się ze szpitalem, który opuścił mężczyzna. Okazało się, że wypisał się on na własne żądanie. Udało się jednak ustalić kontakt telefoniczny do brata mężczyzny - mieszkańca Leszna.
- Z rozmowy wynikało, że obecnie jest bezdomny, gdyż nie przedłużono z nim umowy najmu mieszkania, a jego choroba wymaga dalszego leczenia. Dodał też, że nie może przyjechać do Poznania i jest w kontakcie z lekarzem prowadzącym - dodają strażnicy.
Mężczyzna został zawieziony na szpitalny oddział ratunkowy i ponownie został przyjęty do placówki. O całej sytuacji funkcjonariusze poinformowali Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie.