Metoda „na wnuczka” jest już znana w całej w Polsce, ale i tak wciąż policja notuje kolejne przypadki starszych osób, które uwierzyły, że ktoś z ich krewnych potrzebuje szybko dużej gotówki i w ten sposób dały się oszukać, tracąc często wszystkie oszczędności.
Za pomysłodawcę metody uważa się Arkadiusza Ł., pseudonim „Hoss”, który stał na czele całej grupy oszustów działającej nie tylko w Polsce, ale także na terenie Niemiec, Szwajcarii i Austrii.
„Hossa” udało się zatrzymać po blisko dwóch latach, ale uciekł po tym, gdy sąd uznał, że nie trzeba go aresztować. Po raz drugi zatrzymano go dwa miesiące temu.
Polecany artykuł:
Proces oszusta z różnych względów kilkakrotnie nie mógł się rozpocząć. Kolejna rozprawa miała rozpocząć się w piątek, 19 maja. Już na jej początku obrońca Arkadiusza Ł. oświadczył, że oskarżony nie czuje się zbyt dobrze i wymaga dodatkowych badań psychiatrycznych ze względu na ciągły stres, w jakim żyje.
Sędzia Karolina Siwierska wniosek jednak odrzuciła, wtedy oskarżony zasłabł. Dziennikarzy wyproszono z sali i do sądu wezwano pogotowie. Obrońca Hossa Jacek Relewicz nie był zaskoczony tą sytuacja.
- Ta sytuacja jest następstwem stanu zdrowia oskarżonego, który od dłuższego czasu choruje. Nie jest to żadna wymyślona choroba, tylko poważne schorzenie potwierdzone badaniami niezależnych instytucji. Ratownicy medyczni również potwierdzają tę sytuację stresową, a więc niemożność uczestniczenia w postępowaniu sądowym – wyjaśniał dziennikarzom.
Na rozprawie pojawiła się też liczba rodzina "Hossa", która dość agresywnie odnosiła się do przedstawicieli mediów.
Zobaczcie relację reporterki NOWA TV 24 GODZINY Magdaleny Rataj:
Badanie „Hossa” trwało 40 minut. Po jego zakończeniu sędzia ogłosiła, że u oskarżonego stwierdzono atak dusznicy bolesnej i w związku z tym odroczono rozprawę do 28 czerwca ze względu na stan zdrowia Hossa, którego odprowadzono do aresztu.