Akt oskarżenia przeciwko Adamowi Z. wpłynął do sądu już w czwartek, 10 listopada, ale prokuratura dopiero w poniedziałek na specjalnej konferencji prasowej zdradziła jego szczegóły. Śledczy podtrzymali przyjmowaną już od początku grudnia wersję zdarzeń, że do śmierci Ewy Tylman doprowadził Adam Z. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym, tzn. doprowadził do sytuacji, w której musiał się liczyć z tym, że jego działania doprowadzą do śmierci kobiety.
- Adam Z. zepchnął Ewę T. ze skarpy, w wyniku czego upadła i straciła ona przytomność, a następnie nieprzytomną Adam Z. przemieścił przez teren zielony oddzielający skarpę od koryta rzeki Warty i zepchnął do wody. Postępując w ten sposób, godził się z tym, że wskutek stanu nieprzytomności i nietrzeźwości oraz panujących warunków atmosferycznych, a panowała wtedy ujemna temperatura powietrza i bardzo niska temperatura wody, nastąpi zgon pokrzywdzonej - wyjaśnia Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Między Adamem Z. i Ewą Tylman doszło do kłótni
Dlaczego Adam Z. zachował się w ten sposób wobec swojej znajomej z pracy? Prokuratura twierdzi, że wcześniej doszło między nimi do kłótni. Widać to na jednym z nagrań bezpośrednio poprzedzającym zepchnięcie jej ze skarpy.
- Na nagraniu widać, że doszło do szarpaniny, ostrej gestykulacji. Ewa T. zaczęła uciekać, a Adam Z. zaczął ją gonić – zdradza Magdalena Mazur-Prus, ale nie ujawnia, co mogło być powodem sprzeczki.
Zdaniem śledczych motywem działania Adama Z. był strach. Mężczyzna wystraszył się, gdy Ewa Tylman spadła ze skarpy i straciła przytomność, dlatego postanowił zepchnąć ją do wody.
Jako dowody tej wersji zdarzeń prokuratura wskazuje zapisy z kamer monitoringu, przesłuchania oskarżonego, który kilkakrotnie zmieniał swoje zeznania, a także zeznania osób, z którymi kontaktował się po dokonaniu zabójstwa. Jednym z ważnych dowodów mają tez być zeznania policjantów, którzy twierdzą, że Adam Z. podczas nieprotokołowanej rozmowy miał przyznać się do winy, ale później się tego wyparł.
- Jest to tylko jeden z dowodów – zapewnia rzecznik prokuratury. - Wszystkie zgromadzone dowody pozwoliły nam ustalić logiczny ciąg zdarzeń i na ich podstawie sformułowano akt oskarżenia – dodaje.
Skąd wziął się dowód osobisty Ewy Tylman na przystanku?
Prokuraturze udało się też ustalić, w jakich okolicznościach dowód osobisty Ewy Tylman znalazł się na przystanku przy AWF, gdzie został odnaleziony przez przypadkową osobę.
- Tej nocy, gdy Ewa T. szła w towarzystwie Adama Z. w pewnym momencie przewróciła się, a zawartość jej torebki wysypała się na chodnik. W pozbieraniu wszystkich rzeczy pomagał jej Adam Z. i naszym zdaniem to był ten moment, w którym zabrał jej dowód osobisty. Później musiał go porzucić na przystanku – mówi Magdalena Mazur-Prus.
Nic jednak nie wskazuje na to, że zrobił to celowo, planując zabójstwo kobiety, dlatego w akcie oskarżenia jest mowa o zabójstwie z zamiarem ewentualnym.
Adam Z. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że z powodu wypitej dużej ilości alkoholu nie pamięta, co się stało nad Wartą, chociaż podczas jednego z przesłuchań powiedział, że Ewa Tylman uciekając przed nim, sama się przewróciła i wpadła do wody. Później jednak to odwołał, podobnie jak zeznanie, że pamięta, jak widział 26-latkę w wodzie.
Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym grozi mu kara dożywocia.