Protestowali , bo jak twierdzą ich szef nie wypłacał im pensji, a do tego groził. Finansowe zaległości dotyczą ponad 20 osób. Na pikiecie pojawiła się też była żona właściciela obu restauracji:
- Każdy z nas bał się, że nie otrzyma swojego wynagrodzenia za ciężką pracę- mówi jedna z poszkodwanych osób. Pracowałam do połowy marca 2018 roku, a ostanią wypłatę otrzymałam za styczeń i to w ratach po 500 zł- dodaje.
Według protestujących właściciel zalega z wypłatami dla co najmniej 23 osób. Zaległości m.in dla 7 z tych osób mają sięgać 100 tysięcy złotych. Próbowaliśmy skontaktować się z właścicielem restauracji, jednak ten odmówił komentarza. Byli pracownicy zapowiadają, że sprawa trafi do sądu.