Pożar w Poznaniu. Co doprowadziło do wybuchu?
- Jak rozmawialiśmy ze strażakami, to siła wybuchu była tak duża, że zrywało im hełmy z głowy - powiedział wiceminister MSWiA, cytowany przez PAP, komentując kulisy pożaru w Poznaniu. Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę, 25 sierpnia. Ok. północy strażacy otrzymali informację o tym, że w piwnicy budynku przy ul. Kraszewskiego pojawił się ogień i zadymienie. Pierwsi strażacy dotarli na miejsce już po ok. 5 minutach, ale w czasie działań gaśniczych doszło do wybuchu lub dwóch wybuchów.
Pierwsze doniesienia mówiły o eksplozji butli z gazem, ale później pojawiły się informacje o tym, że w piwnicy znajdował się magazyn z bateriami do urządzeń elektrycznych.
- Nie wiemy, co wybuchło, ale coś, co było na pewno w piwnicy, było potencjalnym źródłem, które spowodowało ten wybuch. Czy to była butla propan-butan, czy może inna okoliczność, nie chciałbym w tym momencie jednoznacznie powiedzieć. Dopiero to nam uzmysłowi, czy wszystko było w porządku w tym budynku z punktu widzenia bezpieczeństwa osób; to dopiero śledztwo i wyniki oceny prowadzonej przez biegłych pod nadzorem prokuratury przez policję (wykażą) - dodał Leśniakiewicz, którego cytuje PAP.
Dalsza część tekstu poniżej.
Dwóch strażaków zginęło w pożarze
W zderzeniu zginęło dwóch strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 i Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 Komendy Miejskiej PSP w Poznaniu. 34-latek to funkcjonariusz z 12-letnim doświadczeniem, a 33-latek miał za sobą 11 lat pracy - młodszy z mężczyzn osierocił dwoje dzieci.
Wiceszef MSWiA zapewnił ponadto, że strażacy biorący udział w akcji gaśniczej byli dobrze zabezpieczeni i posiadali odpowiednie urządzenia.
- Ja widzę, że jest bardzo poważne na przykład przyłącze gazowe do tego budynku. Różne okoliczności mogły wystąpić w tym momencie, kiedy ten pożar miał jeszcze fazę rozwijającą się i strażacy próbowali dojść do tego źródła - uzupełnił.
W pożarze zostało rannych 11 innych strażaków i 3 osoby postronne: mieszkanka kamienicy i dwie osoby przechodzące nieopodal, które zostały prawdopodobnie uderzone odłamkami po wybuchu. Siedem osób pozostaje w poznańskich szpitalach, a jedna trafiła do placówki w Nowej Soli.
Listen on Spreaker.