Ta historia to doskonały przykład na to, że wsparcie w najtrudniejszych momentach życia można dostać od… OBCYCH ludzi. W połowie kwietnia opisaliśmy historię pani Alicji. Matka samotnie wychowująca 11-letnią córkę w połowie marca dowiedziała się, że jest chora. To był dokładnie ten dzień, gdy premier rządu zapowiedział, że przez epidemię koronawirusa zamyka wszystkie szkoły i przedszkola.
Taka kumulacja to prawdziwy dramat. I chociaż do końca łudziła się jeszcze, że znaleziony na piersi guzek może być banalną torbielą, lekarze nie pozostawili złudzeń. - Niestety badanie mammograficzne i kolejne USG potwierdziło najgorsze. Diagnoza lekarza zwaliła mnie z nóg - mówi pani Alicja. Nowotwór z przerzutami do węzłów chłonnych. - Natychmiast została wykonana biopsja cienkoigłowa, ale przez koronawirusa został zamknięty Oddział Onkologii w Poznaniu. Z trudem wykonano kolejną biopsję, gruboigłową - opowiada pani Alicja. Kobieta leczenie zaczęła dopiero po dwóch miesiącach, gdy sytuacja z epidemią była w miarę opanowana.
Jakby tego było mało, pani Alicji zaczęły się kurczyć oszczędności. - Pieniądze z zasiłku chorobowego nie starczają na wiele - mówi. Zaczynało jej brakować funduszy na żywność i leki. - Nie wiem, co z nami będzie - mówiła wtedy Super Expressowi pani Alicja. Była przerażona.
I wtedy do akcji ruszyli Czytelnicy Super Expressu. Do pani Alicji popłynęło DOBRO. Nie tylko finansowe, ale także zwykłe, ludzkie wsparcie. - Dzięki temu dostałam siły do walki z rakiem - mówi pani Alicja. - A co najważniejsze nie muszę się już martwić o problemy dnia codziennego, tylko mogę się skupić na walce z chorobą - mówi. Teraz przyjmuje agresywną chemię. - Niedługo będę miała operację piersi i czeka mnie radioterapia - mówi, ale zaraz dodaje, że wierzy w szczęśliwe zakończenie tej gehenny. - Bardzo wszystkim dziękuję za pomoc - mówi na koniec pani Alicja.
Kobiecie wciąż można pomóc - przez portal działający przy Fundacji Bread of Life ZOSTAŃ ANIOŁEM.