Do wypadku doszło na początku kwietnia 2019 roku. Trzyosobowa załoga karetki jechała do pacjenta w szpitalu w Puszczykowie. Mieli go zawieźć do innego szpitala na hemodynamikę, czyli zabieg ratujący życie. Karetka do pokonania miała przejazd kolejowy w Puszczykowie. I to tam doszło do ogromnego dramatu. Na nagraniu z monitoringu widać, jak ambulans wjeżdża za zamykający się szlaban na przejeździe kolejowym. Zdaniem świadków i kierowcy szlabany wyjazdowe z przejazdu były otwarte. Stało się jednak tak, że szlabany zamknęły się, gdy karetka była na torach. W rezultacie karetka została tam uwięziona. Wtedy kierowca podjął kolejną tragiczną w skutkach decyzję. Zamiast wyłamać szlaban i uciec z pułapki, zaczął manewrować autem. Chciał je ustawić z boku, równolegle do torów. Niestety stanął tak, że część auta znalazła się na torach przodem do nadjeżdżającego pociągu. Dosłownie kilka sekund później rozpędzony skład z Katowic do Gdyni uderzył w auto. Wypadek przeżył tylko kierowca, Sebastian S. Na miejscu zginął ratownik Artur U., który miał 42 lata i 33-letni lekarz Piotr Ż.
We wtorek (25 maja 2021) zapadł wyrok w tej sprawie. Ponad dwa lata po tych tragicznych wydarzeniach sędzia uznał, że Sebastian S. jest winny i skazał go na 4 lata więzienia oraz 6 lat zakazu prowadzenia pojazdów. Ponadto musi zapłacić po 50 tysięcy złotych dla rodzin poszkodowanych: Artura U. i Piotra Ż.
- W ocenie sądu karetka prowadzona przez Sebastiana S. zbliżając się do Puszczykowa wjechała na przejazd w momencie kiedy przejazd był zamknięty. Oskarżony zignorował fakt, że szlaban jest zamknięty, a potem podjął decyzję ustawienia się równolegle do torów. To nie powiodło się. Oskarżony nie podjął także próby wyłamania szlabanu i nie umożliwił pasażerom wyjścia z karetki - uzasadniał wyrok sędzia Paweł Spaleniak.
W trakcie procesu kierowca przekonywał, że przejazd karetki przez tak zamykające się rogatki było normalnym postępowaniem. Sędzia podkreślił, że "próba przerzucenia winy na awarię rogatek nie jest uzasadniona".
- Oskarżony wjeżdżając na przejazd kolejowy naruszył zasady ruchu drogowego w sposób umyślny. Informacje pogotowia, że istnieje zwyczaj takiego wjeżdżania na przejazd budzi niepokój sądu. Tego rodzaju praktyki nie są prawidłowe i nie powinny mieć miejsca - tłumaczył sędzia.
Wyrok 4 lat więzienia jest dokładnie taki, o jaki wnioskował prokurator. Rodziny tragicznie zmarłych żądały 8 lat. Wyrok nie jest prawomocny.