Reanimowała małą Zuzię na desce do prasowania! Rodzice byli niewzruszeni. Wstrząsająca relacja

i

Autor: arch. prywatne/ reprodukcja SE Reanimowała małą Zuzię na desce do prasowania! Rodzice byli niewzruszeni. Wstrząsająca relacja

Reanimowała konającą Zuzię na desce do prasowania! Rodzice byli niewzruszeni. Wstrząsająca relacja

6-tygodniowa Zuzia ze Złotowa (woj. wielkopolskie) nie żyje. Jej główkę roztrzaskały osoby, które powinny dbać o jej bezpieczeństwo! Za kratki trafiła matka dziewczynki - Joanna B. (27 l.) i jej konkubent - Rafał Z. (28 l.). - Usłyszeli zarzut zabójstwa, ale żadne z nich nie przyznaje się do zbrodni - mówi Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Dziewczynkę próbowała ratować Paulina Marsiske, która jako pierwsza zorientowała się, że malutka umiera. Jej relacja jest wstrząsająca!

Nie żyje 6-tygodniowa Zuzia. Gdzie byli rodzice?!

Ten dzień Paulina Marsiske ze Złotowa (woj. wielkopolskie) zapamięta na długo. Zadzwoniła do niej znajoma, że jej 6-tygodniowa córeczka zakrztusiła się mlekiem. - Zaniepokoiło mnie to, bo powiedziała, że mała jadła o 16, a na zegarku było już po 19 - opowiada pani Paulina. Jak stała tak w samej bluzie i z telefonem w ręce pobiegła do koleżanki. - Gdy weszłam do domu zobaczyłam coś najgorszego na świecie - wspomina pani Paulina. Maleńka, 6-tygodniowa Zuzia, w różowym body z napisem „Ślicznota” leżała w łóżeczku przy otwartym oknie. Jej ojczym siedział przy stole z nosem w telefonie. - Od razu do niej podbiegłam i zauważyłam, że się nie rusza i nie oddycha, przeraziłam się i od razu chwyciłam za telefon, żeby dzwonić po pogotowie - mówi pani Paulina. Kobieta wiedziała też, że potrzebna jest reanimacja. - Wtedy zaczął mi pomagać Rafał. Zabrał malutką na deskę do prasowania i ja masowałam serduszko Zuzi palcami, a jemu kazałam robić wdechy - mówi kobieta, która do dziś nie potrafi spokojnie mówić o tym, co wydarzyło się tamtego wieczoru.

Czytaj też: Zuzia miała tylko sześć tygodni. Matka roztrzaskała jej główkę?! Po wszystkim poszła na zakupy

Przerażające jest to, gdzie w tym czasie była mama dziecka. Joanna B. po telefonie do znajomej, że dziewczynka się zakrztusiła wyszła do sklepu. - Wróciła z Kinder Bueno i Pepsi - mówi pani Paulina. Karetka pogotowia była już w drodze, ale medycy, którzy przyjechali na miejsce mogli już tylko stwierdzić zgon dziecka. Śledczy nie mieli wątpliwości - niemowlakowi ktoś zrobił przeogromną krzywdę. Sekcja zwłok szybko rozwiała wątpliwości. - Biegły stwierdził czaszkowo-mózgowy uraz głowy. Dziecku złamano ciemieniową kość czaszki - powiedział "Super Expressowi" Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Śledczy aresztowali matkę dziecka i jej konkubenta. Ani jedno, ani drugie nie przyznają się do tego, żeby cokolwiek zrobili dziecku. - Mężczyzna mówi, że tego dnia w ogóle nie dotykał dziecka - mówi Wawrzyniak. Zarówno Joanna B., jak i Rafał Z. w chwili zatrzymywania byli trzeźwi. - Usłyszeli zarzut zabójstwa - mówi Wawrzyniak.

Starsze dzieci były ofiarami przemocy?

Joanna B. niedawno przeprowadziła się do Rafała Z. z Bydgoszczy. Poznali się w internecie i zaręczyli, gdy Joanna była w ciąży ze swoim trzecim dzieckiem. Rafał Z. ma na swoim koncie wyrok za znęcanie się nad byłą żoną. - Joanna o tym wiedziała, ale nie wierzyła, że to może być prawda - mówi Super Expressowi jedna ze znajomych pary. Śledczy będą teraz sprawdzać, czy także starsze dzieci Joanny B. nie były ofiarami przemocy. Trafiły do pogotowia opiekuńczego. W środę (1 grudnia) na cmentarzu komunalnym w Bydgoszczy odbędzie się pogrzeb maleńkiej Zuzy.

Sonda
Jaka kara powinna być za morderstwo?
Znaleziono zwłoki matki i jej dziecka w Radomsku - Odcięła pępowinę i zabiła dziecko

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają