We wrześniu 2019 roku, po dwóch latach żmudnego procesu, Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał Hossa na 7 lat więzienia. Arkadiusz Ł. odpowiadał za udział w grupie przestępczej i wyłudzenie lub próbę wyłudzenia na zachodzie Europy w sumie kilka milionów złotych. Razem ze swoimi ludźmi w książkach telefonicznych wyszukiwał starodawne imiona. Romowie dzwonili do seniora i podszywali się pod krewnego. Ofiarami były głównie osoby w podeszłym wieku, często samotne, które naiwnie myślały, że pomagają.
Od wyroku odwołał się obrońca Hossa, jak i prokuratura. Wyrok zaskakuje, bo sąd uznał, że dwa czyny nie zostały udowodnione. - Jest to wewnętrzna sprzeczność i uważam, że oskarżeni zostali skazani w ogóle bez dowodów - mówi Paweł Sołtysiak, obrońca Arkadiusza Ł. - Będzie kasacja - zapowiada mecenas.
Na ławie oskarżonych Hoss siedział ze swoim bratem Adamem P., który został najpierw skazany na 6 lat więzienia. Jego Sąd Apelacyjny również uniewinnił od dwóch czynów i także złagodził wyrok o rok.
CZYTAJ: "Hoss" kpi sobie z koronawirusa! Tak się bawi mafia [WIDEO]
Tymczasem śledczy z Prokuratury Okręgowej w Warszawie odkryli jeszcze inne oszustwa, za które Hoss odpowiada już przed sądem. Wszystko wydarzyło się na przełomie lipca i sierpnia 2013 roku, a także kwietnia 2014 r. Schemat działania Hoss miał identyczny. Dzwonił, okłamywał, oszukiwał i wyłudzał. Różne były tylko historie, na które nabierał nieświadomych emerytów. - Doprowadzał do niekorzystnego rozporządzania mieniem znacznej wartości i z tego przestępstwa uczynił sobie stałe źródło dochodu - tłumaczy Mirosława Chyr z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.