Proces dotyczący morderstwa Ewy Tylman budzi ogromne zainteresowanie opinii publicznej. Sąd zdecydował się nawet na wprowadzenie kart wstępu dla publiczności i mediów. Pierwsza rozprawa odbyła się 3 stycznia. W jej trakcie na pytania swojego obrońcy odpowiadał Adam Z., oskarżony o zabójstwo kobiety z zamiarem ewentualnym. Mężczyzna utrzymuje, że jest niewinny. Twierdzi, że policjanci, którzy zeznali, że w trakcie śledztwa miał przyznać się do zepchnięcia Ewy Tylman ze skarpy, a następnie zepchnąć ją do wody, kłamią.
We wtorek, 17 stycznia tuż po godz. 9 rozpoczęła się druga rozprawa, w czasie której mają zeznawać właśnie wspomniani policjanci. W odróżnieniu od pierwszej rozprawy, tym razem sędzia nie zgodziła się, aby przebieg przesłuchania relacjonowano przez stacje telewizyjne.
Przypomnijmy, że pierwszą rozprawę transmitowano z trzyminutowym opóźnieniem tak, aby obsługa techniczna miała czas na zagłuszenie nazwisk oskarżonego i świadków. Niestety, w kilku przypadkach stacje telewizyjne zrobiły to tak nieudolnie, że ich widzowie usłyszeli nazwiska.
Sąd dzisiejszą decyzję o zakazie transmitowania rozprawy uzasadnia tym, że byłoby to krepujące dla zeznających. Chodzi również o to, aby kolejni świadkowie, którzy dopiero będą przesłuchiwani, nie słyszeli wcześniejszych zeznań innych świadków.
Jak donoszą obecni na sali sądowej nasi reporterzy, sąd nie zgodził się także na publikowanie zdjęć i nagrań do czasu zakończenia dzisiejszej rozprawy.