Kobyla Góra. Siostry Madzia i Jadzia spoczęły w grobie. Żałobnicy nie kryli łez. Serce pęka
Tego zdarzenia nie da się w żaden sposób wytłumaczyć słowami. W czwartek, 27 kwietnia odbył się pogrzeb dwóch zamordowanych dziewczynek - Madzi i Jadzi. Siostrzyczki spoczęły na cmentarzu w Kobylej Górze. Ich białe trumny dosłownie utonęły w kwiatach. Wśród nich wyróżniało się wielkie serce z białych róż. "Kochaną Madzię i Jadzię żegna tata z Olą"- taki napis widniał na szarfie.
To Jan K. znalazł swoje córki martwe w domu. Jego żona walczy o życie w szpitalu. Zdaniem śledczych, to ona odpowiada za morderstwo. Kobieta najprawdopodobniej najpierw odebrała życie dziewczynkom, a potem próbowała popełnić samobójstwo. Ratownikom udało się ją uratować...
Zobacz: Tragedia w Kobylej Górze. Tajemnicze pismo matki zamordowanych dziewczynek
- Ludzkie sprawy nie są łatwe. Wszyscy doświadczamy ludzkiej niemocy i żałoby - mówił ksiądz, celebrujący mszę pogrzebową, który dodawał żałobnikom otuchy, wiary i nadziei. Nikt jednak nie mógł zapomnieć o tym, co wydarzyło się tydzień temu.
Zwłoki dwóch dziewczynek w Kobylej Górze. Ojciec został z 19-letnią córką sam
Wszystko najprawdopodobniej zaczęło się od Sądu Rejonowego w Ostrzeszowie, który rodziną K. zainteresował się na przełomie marca i kwietnia. Właśnie wtedy do wydziału rodziny i nieletnich trafiło pismo wysłane przez Krystynę K., matkę zamordowanych dziewczynek.
Treść pisma zaniepokoiła sędzię rodzinną - była nielogiczna, dziwna i budząca niepewność. Dlatego – jak mówi Barbara Sabała-Bronś, wiceprezes Sądu Rejonowego w Ostrzeszowie - zdecydowano o wszczęciu z urzędu postępowania w celu ustalenia, co dzieje się w rodzinie, czy ma miejsce coś niepokojącego.
Nie tylko dziwne pismo Krystyny K. do sądu wzbudziło zainteresowanie różnych instytucji. Jak informuje Gazeta Wyborcza Kalisz, również Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Miliczu zwrócił się do Sądu Rodzinnego w Ostrzeszowie z wnioskiem o zajęcie się rodziną. Właśnie do tej placówki uczęszczała najstarsza, 19-letnia córka małżeństwa K. - Aleksandra (47-latka była prawną opiekunką niepełnosprawnej córki).
- Na środę w minionym tygodniu (19 kwietnia – przyp. red.) zostało wyznaczone posiedzenie opiekuńcze, w celu rozeznania rodziny i ewentualnej zmiany opiekuna prawnego dla najstarszej córki – mówi mówi Barbara Sabała-Bronś.
Do spotkania w sądzie nie doszło, ponieważ Krystyna K. nie przyszła. Na drugi dzień, 20 kwietnia, Jak K. znalazł córki brutalnie zamordowane. Śmierci uniknęła 19-letnia córka małżeństwa, która przebywała w Ośrodku w Miliczu.
Teraz mężczyzna, który stracił ukochane córeczki, musi zaopiekować się najstarszą i jedyna pociechą...