Auto zaparkowane było na ostrowskim Rynku, gdy nagle przypadkowi przechodnie zauważyli rudego kociaka jak biegnie w stronę samochodu i… znika. – Przecież nie mógł się rozpłynąć w powietrzu – zaczęli ze sobą rozmawiać. Szybkie oględziny niewiele dały. Dopiero po chwili spod maski zaczął wydobywać się charakterystyczny szum… To mruczało kociątko. Wołanie „kici kici” do małego futrzaka niewiele dało. Nie było na co czekać, więc zaalarmowano policję. Po chwili pojawiła się też właścicielka auta. Policjant musiał „zanurkować” pod auto. – Niżej Tomek, on jest niziutko – instruował kolegę drugi policjant. Gdy udało się namierzyć małego amatora motoryzacji, funkcjonariusz zaczął wypychać zwierzaka ręką. Maluch był przestraszony. Gdy już wydawało się, że można go wyciągnąć, kotek wyskoczył sam z silnika i zaczął uciekać, jakby bał się, że zaraz policjanci wlepią mu mandat. Na szczęście malucha udało się złapać. Kto wie, jaki silnik innego samochodu mógłby jeszcze naśladować.
Silnik mruczał jak małe kociątko
2019-08-28
21:52
Łapią złodziei, oszustów, piratów drogowych, ale tym razem złapali… kotka. Policjanci z Ostrowa Wielkopolskiego uratowali małego rudzielca, który schował się pod maską auta i mruczał jak silnik. Gdyby nie pomoc mundurowych, maluch zginąłby pod kołami samochodu.