Wysadziła dzieci w szczerym polu! To mogło skończyć się tragedią
Dokładnie we wtorek 24 września 2024 roku w autobusie dowożącym uczniów do Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Lipnie pod Lesznem doszło do iście kontrowersyjnego zdarzenia, które mogło skończyć się tragicznie.
Opiekunka, która pilnowała dzieci w autobusie, w pewnym momencie postanowiła dać nauczkę dwóm piątoklasistom, którzy - według niej - nieodpowiednio się zachowywali. Kobieta postanowiła więc wyrzucić chłopców z autobusu w szczerym polu - uczniowie musieli samotnie, bez opieki wrócić do swoich domów pieszo!
Jak można się domyślać, taka decyzja była skrajnie nieodpowiedzialna, a cała sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Jak zareagowali rodzice oraz poinformowany o zdarzeniu wójt gminy? Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią.
Czy wobec opiekunki zostaną wyciągnięte konsekwencje? Wójt gminy reaguje
Zaniepokojeni całą sytuacją rodzice postanowili zgłosić sprawę m.in. do wójta gminy Lipno Łukasza Litka który od razu zareagował. W szkole zwołano spotkanie opiekunów dzieci i dyrektora, podczas którego okazało się, że opiekunka pracująca w autobusie nie jest zatrudniona w szkole, lecz w firmie transportowej. Mimo to wójt i tak zapowiedział, iż będzie chciał wyciągnąć konsekwencje wobec kobiety, bowiem owa sytuacja nie powinna mieć miejsca.
Jutro skieruję do właściciela firmy pismo, w którym będę domagał się wyciągnięcia konsekwencji wobec tej osoby. Takie zachowanie jest niedopuszczalne, myślę, że ta pani już nie będzie przewozić dzieci - mówił Łukasza Litka w rozmowie z serwisem elka.pl.
Co ciekawe, do całej sytuacji odniosła się także opiekunka, która jest odpowiedzialna za wysadzenie dzieci w szczerym polu. Kobieta - jak się okazuje - nie ma sobie nic do zarzucenia i tak komentuje całą sytuację:
Dzieci te sprawiały problemy od samego początku, jak jeżdżę jako opiekun, zawsze mieli dawaną drugą szansę. Ich zachowanie, arogancja, a nawet chamstwo w stosunku do mnie i innych dzieci przekroczyło wszelkie granice, stąd moje działanie. W tym dniu było to tak zwane "puszczanie bąków", co wywoływało ich wesołość. Cuchnęło w autobusie, innym dzieciom się to nie podobało [...] Będę zawsze stała na straży porządku i odpowiedniej atmosfery w autobusie, nie wystraszę się takich dzieci, które sprawiają problemy - mówiła w rozmowie z serwisem elka.pl.
Według kobiety uczniowie nie zostali narażeni na niebezpieczeństwo, ponieważ zostali wysadzeni na drodze, po której w ciągu dnia nie jeżdżą pojazdy.