Śmierć 47-latka z malarią. Szpital w Lesznie powołuje zespół do wyjaśnienia sprawy
Historia 47-latka, który zmarł po powrocie z podróży do Afryki, wstrząsnęła opinią publiczną. O dramatycznych wydarzeniach opowiedziała w reportażu "Interwencji" Polsatu jego żona i syn. Mężczyzna w grudniu spędził urlop na Zanzibarze, a po powrocie zaczął odczuwać niepokojące objawy. W styczniu 2025 roku trafił do szpitala w Lesznie, gdzie po kilku dniach zmarł.
Rodzina zmarłego twierdzi, że personel medyczny zbagatelizował kluczową informację o pobycie pacjenta w Afryce i zbyt późno wykonał testy na malarię oraz rozpoczął leczenie. Ich zdaniem zwłoka ta mogła kosztować życie ich bliskiego.
Jak podaje Eska Leszno News, w odpowiedzi na zarzuty dyrekcja szpitala wydała oficjalne oświadczenie. Poinformowano w nim, że priorytetem placówki jest bezpieczeństwo pacjentów oraz najwyższa jakość świadczonych usług.
- "Dyrekcja Szpitala zdecydowała o powołaniu specjalnego zespołu ds. analizy tej sprawy. Zespół medyczny, który opiekował się pacjentem, działał zgodnie z najwyższymi standardami i procedurami obowiązującymi w naszej placówce. Współpracujemy ze wszystkimi organami i instytucjami zaangażowanymi w wyjaśnienie tego wydarzenia oraz zapewniamy, że wszelkie pytania dotyczące tej sprawy zostaną rzetelnie i szczegółowo zbadane." - czytamy w oświadczeniu dyrektor szpitala.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Lesznie. Jak informują śledczy, badane są ewentualne błędy medyczne oraz możliwe nieumyślne spowodowanie śmierci pacjenta.
Na razie nie wiadomo, jakie konsekwencje mogą wyniknąć z postępowania.