Do tragedii doszło 27 sierpnia. 76-latek wyszedł ze swojego mieszkania na Osiedlu Piastowskim w Poznaniu. Miał pójść tylko do sklepu, ale długo nie wracał do domu. Jego rodzina zgłosiła zaginięcie. Kilka godzin później znaleziono ciało mężczyzny w szybie windy. Spadł z wysokości 11. piętra.
Jak mogło dojść do tej tragedii? Policja sprawdza różne scenariusze. Mógł to być zarówno nieszczęśliwy wypadek jak i zabójstwo. W sprawie zabezpieczono także techniczną dokumentację dźwigu. W ustaleniu przyczyn tego tragicznego zdarzenia ma pomóc ekspertyza biegłych ekspertów.
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu wszczęła śledztwo w tej sprawie, które jest prowadzone pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. - Wykonana została sekcja zwłok, stwierdzone zostały obrażenia wielonarządowe charakterystyczne dla upadku z dużej wysokości - przekazał prokurator Michał Smętkowski w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim".
Pojawiły się pogłoski, że mężczyzna chciał się sam wydostać z widny i wtedy doszło do tragedii. "Głos" informuje, że to mało prawdopodobna wersja. Taki scenariusz będzie oczywiście sprawdzany, ale mało kto wierzy, że 76-latek sam mógł się wydostać w windy.
Na ten moment sprawa ma więcej pytań niż odpowiedzi. Mieszkańcy osiedla, na którym doszło do wypadku twierdzą, że winda wielokrotnie się psuła. Innego zdania są przedstawiciele Spółdzielni Mieszkaniowej "Osiedle Młodych". Jaka jest prawda? Dowiemy się dopiero po zakończeniu śledztwa.