Choć z pozoru ta historia może wywoływać uśmiech na twarzy, była bardzo poważna i mogła skończyć się tragedią. Jeden z mieszkańców Rogoźna pod Obornikami (woj. wielkopolskie) dwa dni był zakleszczony w swojej łazience bez szans na wyjście, bo utknął na podłodze między sedesem a ścianą. Jego toaleta to osobne, małe pomieszczenie, w którym ubikację od ściany dzielą dosłownie centymetry. Mężczyzna tak nieszczęśliwie wywinął orła, że wpadł w tę szczelinę i za nic w świecie nie mógł samodzielnie wyjść. - Dosłownie owinął się wokół sedesu - mówi Roman Jaśkowiak z Ochotniczej Straży Pożarnej w Rogoźnie. 50-latek mieszka sam i gdy wpadł w pułapkę, pod ręką nie miał nawet telefonu, żeby zdzwonić po pomoc. Wybawieniem okazał się znajomy, który odwiedził kolegę w sobotę w nocy, bo zaniepokoił się brakiem kontaktu. Mężczyzna był już osłabiony i totalnie wyczerpany. Tkwił tak od 48 godzin, bez picia i jedzenia. - Gdy przyjechaliśmy, na miejscu była już policja i pogotowie ratunkowe, ale potrzebna była nasza pomoc - mówi asp. sztab. Robert Sałata ze Straży Pożarnej w Obornikach. Żeby uwolnić mężczyznę z pułapki, druhowie zdecydowali się… rozkuwać ścianę. W toalecie było bowiem za mało miejsca, żeby demontować sedes. - Wszystko trwało 45 minut i przebiegło bardzo sprawnie - mówi strażak. 50-latek trafił do szpitala, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Polecany artykuł: