Przypomnijmy: Dryfujące zwłoki zostały zauważone w poniedziałek ok. godz. 19:30. Jako pierwszy zobaczył je mężczyzna, spacerujący wtedy wzdłuż rzeki. Jak się okazało, zrobił im zdjęcia oraz nakręcił wideo, które następnie chciał sprzedać mediom. Sprawa wyszła jednak na jaw, a śledczy uznali, że złamał on prawo. Mężczyzna usłyszał już zarzut usiłowania utrudniania śledztwa.
Zarzuty usłyszeli także dwaj mężczyźni, wynajęci przez firmę pogrzebową do transportu zwłok. Dopuścili się bowiem znieważenia zwłok, robiąc sobie z nimi selfie. Wszystko zostało zarejestrowane przez kamery monitoringu w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu. Policja zdołała zabezpieczyć ich telefony komórkowe, zaś firma Universum, dla której pracowali, wypowiedziała im umowę i publicznie przeprosiła za zaistniałą sytuację.
- Mężczyźni przyznali się do winy. Chcą poddać się karze. Jeszcze kilka dni i szybko kończymy tę sprawę - komentuje na Twitterze Borowiak. Całej trójce grozi teraz nawet do dwóch lat więzienia.
Chociaż sekcja nie przyniosła stuprocentowej pewności, policja i prokuratura są przekonane, że odnalezione zwłoki należą do Ewy Tylman, która zaginęła w listopadzie zeszłego roku.