Wszystko zaczęło się od tego, że do Urzędu Miasta trafiło zgłoszenie o tym, że restauracja narusza ciszę nocną. O sprawie debatowano więc na posiedzeniu Komisji Współpracy Lokalnej, Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego Urzędu Miasta Poznania. Miejscy radni stwierdzili, że restauracja działa do godziny 21 i niemożliwe jest zakłócanie ciszy nocnej.
Na komisji pojawił się także komendant Straży Miejskiej w Poznaniu Waldemar Matuszewski i stwierdził, że faktycznie do strażników wpłynęło jedno zgłoszenie, które dotyczyło zbyt głośnego rozbijania kotletów w tym lokalu.
Sam właściciel restauracji musiał więc stawić się na przesłuchanie w tej sprawie. Jego lokal miał zakłócać spokój i porządek publiczny sąsiadom poprzez hałasy i zapachy wydobywające się z restauracji. - Usłyszałem, że sprawa najprawdopodobniej zostanie przekazana do sądu, który będzie miał ją rozstrzygnąć - opowiada Łukasz Łukaszewicz.
Właściciel restauracji twierdzi, że sąsiedzi nie zgłaszają żadnych uwag, a jego działalność szkaluje najprawdopodobniej jedna osoba. - Odkąd jestem właścicielem, zadbaliśmy o to, żeby poziom hałasu spadł. Stosujemy specjalne maty wygłuszające podczas tłuczenia kotletów. Oprócz tego ściszyliśmy też muzykę - zapewniał w rozmowie z Głosem.
Czy komuś z was przeszkadzało kiedyś tłuczenie kotletów u sąsiada? Czekamy na wasze komentarze.
Polecany artykuł: