Strzelanina w Poznaniu. Mikołaj D. stracił pozwolenie na brań, ale je odzyskał
Mikołaj D., sprawca strzelaniny w Poznaniu, w wyniku której zginęły dwie osoby, miał pozwolenie na broń, które stracił na początku 2022 r., by je ponownie odzyskać - informuje PAP. 29-latek miał ciężko znosić rozstanie ze swoją dziewczyną Julią H., a w czasie jednej z rozmów powiedział 20-latce, już po tym jak przestali być parą, że sobie coś zrobi. Ta poinformowała o wszystkim policję w Poznaniu, a mundurowi zawieźli go do szpitala. Jednocześnie zapadła decyzja o skonfiskowaniu mu dwóch sztuk broni: pistoletu do celów sportowych i karabinu do celów kolekcjonerskich i odebraniu mu pozwolenia, które miał od 2018 r. Mężczyzna należał ponadto do klubu strzeleckiego. - Złożył wniosek o 5 sztuk broni sportowej i 10 sztuk broni kolekcjonerskiej. Spełnił wszystkie wymogi: przeszedł kurs, zdał egzamin, przedłożył opinię lekarską i na tej podstawie taką licencję i takie zezwolenia dostał - wyjaśnia Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu w rozmowie z PAP. Mężczyzna postanowił się jednak odwołać od decyzji o cofnięciu mu uprawnień i dostarczył m.in. nową opinię lekarską, a także przeszedł specjalistyczne badania w poradni medycyny pracy i uzyskał kolejną korzystną dla siebie opinię. To nie wszystko, bo policja postanowiła przesłuchać świadków z najbliższego otoczenia 29-latka.
- W tej sprawie była wysłuchana również jego była dziewczyna. Żadna z tych osób, żaden z tych świadków nie przekazał informacji, że on może stanowić jakiekolwiek zagrożenie, czy dla siebie, czy dla innych osób. W związku z tym, że wyczerpała się cała ta droga odwoławcza musieliśmy mu tę broń oddać - tak są skonstruowane aktualne przepisy - mówi PAP Borowiak.
Jak informuje PAP, po odzyskaniu zezwolenia na broń sprawca strzelaniny w Poznaniu w marcu br. odebrał dwa skonfiskowane wcześniej pistolety. Później dokupił jeszcze jeden - marki Glock - z którego miał zabić 30-latka i strzelić sobie w głowę.