To miała być policyjna interwencja dotycząca awantury w mieszkaniu. Gdy mundurowi właśnie tam szli, nagle wydarzyło się coś przerażającego. - W rejonie Mostu im. Daniela Kęszyckiego do funkcjonariuszy podbiegła osoba, która poinformowała ich, że jakaś kobieta wskoczyła do wody krzycząc, że nie potrafi pływać i chce popełnić samobójstwo - informuje Ewa Kasińska ze śremskiej policji. Martyna Wawrzyniak długo się nie zastanawiała. Oddała tylko broń koledze z patrolu i… wskoczyła do wody.
500 metrów w rzece w pełnym umundurowaniu policyjnym to nie było nic prostego. A gdy policjantka dotarła do kobiety, ta nieruchomo unosiła się na wodzie. - Wówczas funkcjonariuszce przyszedł z pomocą sierż. szt. Marcin Szubarga i wspólnie wyciągnęli śremiankę z Warty - opisuje Kasińska. Wtedy w desperatkę znów wstąpiła siła i energia. - Mundurowi spotkali się jeszcze z agresją kobiety. Kiedy poczuła grunt pod nogami, to zaczęła być wobec funkcjonariuszy bardzo agresywna - dodaje policjantka.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i kobieta trafiła do szpitala. Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskich policjantów, nazywa swoją koleżankę, która przepłynęła 500 metrów, żeby ratować tonącą, bardzo obrazowo: - Zuch dziewczyna!