Śrem: Przejechał autem synka znajomych! Po wszystkim uciekł, bo był w szoku [NOWE FAKTY]

2020-07-01 10:03

Michał G. z Chrząstowa (woj. wielkopolskie) chciał przestawić auto, żeby zrobić miejsce dla straży pożarnej, ale wycofując samochód, nie zauważył dwuletniego synka znajomych. Przejechał mu po główce. Dziecko zmarło, a Michał G., gdy zobaczył co się stało… uciekł. - Tłumaczy, że był w szoku - mówi Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu

Do tragedii doszło w małym Chrząstowie niedaleko Śremu. Wszystko zaczęło się około południa, gdy Franciszek G., ojciec Michała G., zasłabł. Mężczyzna choruje na cukrzyce, więc rodzina zadzwoniła po pomoc na pogotowie. Na miejsce miało przylecieć Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, a helikopter miał lądować na pobliskim polu.

Strażak chce zdobyć 'Dach Europy'. Cel jest szczytny

Gdy było już wiadomo, że leci śmigłowiec, jeden z synów mężczyzny postanowił przestawić swoje auto, żeby zrobić miejsce dla strażaków, którzy w takich sytuacjach zabezpieczają teren i pilnują, żeby śmigłowiec mógł bezpiecznie lądować. Niestety mężczyzna nie zauważył, że prosto pod koła wbiegło mu dziecko. Michał G. ruszył do tytułu i wtedy doszło do tragedii, bo za auto wbiegł dwuletni chłopczyk, który ze swoimi rodzicami przyjechał w odwiedziny do znajomych. - To był wypadek - płacze ciocia chłopczyka. „Dyduś” - bo tak na niego mówili wszyscy w domu - nie miał szans na ratunek. Niestety mimo reanimacji dziecko zmarło. Gdy Michał G. zobaczył co się stało, uciekł sprzed domu. - Tłumaczył to faktem, że się przeraził tym, co się stało - mówi Wawrzyniak. Mężczyzna szybko jednak został złapany i na dwa dni trafił za kratki.

Sprawę wypadku bada teraz Prokuratura Rejonowa w Śremie. - Mężczyzna usłyszał już zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci - mówi Super Expressowi Renata Mikołajczak, szefowa Prokuratury Rejonowej w Śremie. Grozi mu za to wyrok - 5 lat za kratkami. Wiadomo, że kierowca był trzeźwy. - Pobrano mu jeszcze krew do badań - mówi Łukasz Wawrzyniak. Na wyniki trzeba będzie poczekać. Tymczasem Michał G. mógł wrócić do domu. Dostał dozór policyjny i musiał wpłacić poręczenie majątkowe. 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają