Ten tragiczny wypadek wydarzył się w małym Chrząstowie niedaleko Śremu. Wszystko zaczęło się około południa, gdy Franciszek G. zasłabł. Mężczyzna leczy się na cukrzyce, dlatego rodzina wezwała pogotowie. Na miejsce miało przylecieć Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Helikopter miał lądować na pobliskim polu.
CZYTAJ: Horror na plaży! Spali w namiocie nad Wisłą. Porwał ich nurt wody! Uratowali ich strażacy
Dlatego, gdy było już wiadomo, że leci śmigłowiec, jeden z mężczyzn postanowił przepracować swoje auto, żeby zrobić miejsce dla strażaków, którzy w takich sytuacjach zabezpieczają teren i samo lądowanie. Niestety mężczyzna nie zauważył, że prosto pod koła wbiegło mu dziecko. Dwuletni chłopczyk, który ze swoimi rodzicami przyjechał w odwiedziny do znajomych.
Niestety mimo reanimacji dziecko zmarło. Sprawę wypadku bada teraz Prokuratura Rejonowa w Śremie. - Zatrzymany do tej sprawy jest mężczyzna, ale nie usłyszał jeszcze zarzutów - mówi Super Expressowi Renata Mikołajczak, szefowa Prokuratury Rejonowej w Śremie. Wiadomo, że kierowca był trzeźwy. - Pobrano też krew do badań - mówi prokurator. Wyniki dadzą odpowiedź na pytanie, czy nie był pod wpływem innych substancji.
Polecany artykuł: