W nocy (28 lipca), kiedy doszło do napadu, w domu Elżbiety S., przy ul. Dąbrowskiego było więcej osób. Choć śledczy nie ujawnili tego faktu, udało się nam nieoficjalnie ustalić, że przebywały tam także dwie wnuczki dentystki, córki drugiego syna kobiety. Nastolatki cudem uszły z życiem.
Zobacz: Zabójstwo cenionej dentystki w willi. Sekcja zwłok kobiety ujawnia coś strasznego
48-latek nie wiedział, że w domu jest więcej osób?!
Jak ustaliła dziennikarka "Super Expressu", włamywacz prawdopodobnie nie wiedział, że okazałej willi jest ktoś jeszcze poza właścicielką domu i jej synem. Aleksander L. (48 l.) dostał się do środka przez okno na parterze. Miał z sobą motek. Tuż po włamaniu natknął się na księdza Łukasza S. (48 l.) syna dentystki. Zaatakował go młotkiem. – Matka i syn mieli liczne obrażenia głowy powstałe od uderzeń młotkiem – poinformował media prokurator Łukasz Wawrzyniak.
Ciosy były zadawane z dużą siłą. To właśnie wnuczki Elżbiety znalazły w niedzielny poranek konająca babcie i rannego wujka i zawiadomiły służby. Oboje zostali przewiezieni do szpitala. Ksiądz nadal walczy o życie. Jego mama zmarła niedługo po tym, gdy trafiła do placówki medycznej. Zabójca był jej sąsiadem. Mieszkał naprzeciwko willi dentystki. Być może znał ją nie tylko z widzenia.
Pogrzeb Elżbiety S. odbędzie się 3 sierpnia.