Dramat rozegrał się we wtorek (15 września) w lesie pod Środą Wielkopolską. Kobieta nie stawiła się rano w pracy. W związku z tym rozpoczęto poszukiwania, która zakończyły się tragicznie. W lesie znaleziono ciało kobiety oraz jej 9-letniego syna. Sekcja zwłok potwierdziła, że policjantka sama zrobiła krzywdę sobie i swojemu dziecku. Wzięła służbową broń, wymierzyła w skroń synka i w leśnym zagajniku oddała strzał do chłopca. Potem strzeliła sobie w usta.
Środa Wielkopolska: Zastrzeliła synka i siebie. Kim była policjantka?
Sylwia N. miała 30 lat. Od sześciu lat pracowała w policji. Swoją służbę pełniła na komisariacie w Swarzędzu. Dokładnie była funkcjonariuszką ogniwa patrolowego, a więc robiła wszystko. Jeździła na wypadki, miała patrole, kierowała wnioski o ukaranie do sądu. Dodatkowo wszyscy bardzo ją lubili.
- Policjantka miała bardzo dobrą opinię wśród przełożonych i kolegów - powiedziała tuż po tragedii Iwona Liszczyńska z biura prasowego Wielkopolskiej Policji.
Sylwia N. mieszkała w Sulęcinku. Tam wychowywała samotnie swojego synka. Ojciec 9-letniego Wiktora niedawno wyszedł z więzienia, ale mama i tata chłopca rozstali się na długo zanim mężczyzna trafił do zakładu karnego.
Czytaj też: Policjantka zastrzeliła siebie i synka. Słowa BABCI łamią serce
Historia rodziny policjantki jest tragiczna. W rodzinnej wiosce policjantki wszyscy mówią o tym, że kilka lat temu w tajemniczych okolicznościach samobójstwo popełnił jej brat. Mężczyzna zginął pod kołami pociągu. Kobieta bardzo przeżyła tamto wydarzenie.