Sądy masowo zwalniają z aresztów osoby, które gdyby za kratkami zaraziły się koronawirusem - chorobę COVID-19 przechodziłyby ciężko. Światowa Organizacja Zdrowia od samego początku epidemii podkreślała, że takie miejsca jak więzienia stwarzają o wiele większe ryzyko dla zakażenia niż życie na wolności.
Areszty i więzienia to duże skupiska osób i zamknięte środowiska, a w wieloosobowych celach jest mało miejsca i trudno o zachowanie nie tylko intymności, ale i higieny a odkażanie rąk środkami dezynfekującymi nie jest możliwy w większości więzień ze względu na zawartość w nich... alkoholu.. Zakłady karne to wciąż potencjalne epicentra koronawirusa. Dlatego do sądów trafiają właśnie wnioski o zwolnienie z aresztu osób z przewlekłymi chorobami, a aresztanci właśnie teraz mogą liczyć na przychylne oko sędziów. Tylko na to czekał Arkadiusz Ł. - Areszt nie daje mojemu klientowi możliwości schronienia się przed koronawirusem - grzmi Paweł Sołtysiak, adwokat Hossa i dodaje, że sąd nie powinien takich osób jak Arkadiusz Ł. przetrzymywać za kratkami. Hoss przebywa w ośmioosobowej celi i boi się o swoje zdrowie i życie. Ma chore nie tylko serce, ale i nerki. Cierpi też na cukrzycę. Czy faktycznie Hoss jest w grupie podwyższonego ryzyka ciężkiego przebiegu zakażenia koronawirusem? - Sąd przychylił się do wniosku obrony i zdecydował, że Arkadiusz Ł. powinien zostać przebadany przez lekarza - mówi Elżbieta Fijałkowska z Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. Decyzja, czy boss wnuczkowej mafii będzie za kratkami - już za dwa tygodnie.
Czytaj: "Hoss" kpi sobie z koronawirusa! Tak się bawi mafia [WIDEO]
Arkadiusz Ł. został okrzyknięty pomysłodawcą jednej z najpodlejszych metod oszukiwania seniorów. Podając się za kogoś z rodziny, wykorzystując łatwowierność i naiwność, namawiał do przekazywania pieniędzy pod przykrywką pomocy legendarnemu „wnuczkowi”. Pozbawił tak emerytów w całej Europie Zachodniej milionów złotych. Po długim procesie we wrześniu ubiegłego roku został skazany na 7 lat odsiadki. W marcu został wypuszczony na wolność, bo sąd umorzył kolejną sprawę, za którą miał odpowiedzieć. Boss wnuczkowej mafii hucznie był witany pod bramą aresztu przez swoich krewnych. Ich radość nie trwała jednak długo, bo po dwóch dniach ten sam Sąd Okręgowy postanowił go ponownie wysłać za kratki, ale tym razem w ramach międzyinstancyjnego aresztu. Problem w tym, że wtedy Hoss - który wyjątkowo nienawidzi więzienia - zdążył się już zapaść pod ziemię. To zresztą nie pierwszy raz, gdy ukrywał się przed policją. Teraz na wolności był trzy tygodnie. W Wielki Piątek został złapany i przewieziony do aresztu w Poznaniu.