Tajemnicza śmierć Ewy Tylman. Jej ciało wyłowiono z rzeki
Przypomnijmy: ta historia rozpoczęła się w nocy, z 22 na 23 listopada 2015 roku, gdy Ewa Tylman opuściła klub w centrum miasta. Kobieta brała udział w firmowej imprezie, a do domu zdecydowała się wracać w towarzystwie kolegi z pracy - Adama Z. Ok. godz. 3 razem wyszli z klubu niedaleko Starego Rynku w Poznaniu i razem szli w stronę placu Bernardyńskiego. Po godzinie 3 ślad po Ewie się urwał, a Adam Z. pojawia się w oku kamery 5 minut później.
Chociaż wcześniej śledczy twierdzili, że Adam Z. zabił koleżankę z zamiarem ewentualnym w trzecim procesie zawnioskowano o zmianę kwalifikacji czynu. W mowie końcowej oskarżono Adama Z. o nieudzielenie pomocy Ewie.
Obrońcy Adama Z. - jak jak i w przypadku wcześniejszych procesów, a już dwa razy wcześniej mężczyzna był uniewinniany - ponownie chcieli jego oczyszczenia z zarzutów, zarówno od zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym, jak również – w przypadku zmiany kwalifikacji prawnej czynu – o uniewinnienie od zarzutu nieudzielenia pomocy.
- Nie ma dowodów na to, że Ewa Tylman znalazła się w zagrożeniu, a Adam Z. przy tym był. Nie wiadomo czy, kiedy i jakiej pomocy Ewa Tylman potrzebowała. To, co stało się z Ewą Tylman po zniknięciu z monitoringu, okryte jest mroczną tajemnicą, której przynajmniej na razie nie da się rozjaśnić — mówił mec. Ireneusz Adamczak.
Sąd uznał, że nie ma podstaw do skazania mężczyzny za zabójstwo z zamiarem ewentualnym, bo chociaż prokuratura wnosiła o zmianę kwalifikacji czynu, to jednak nie nastąpiło cofnięcia aktu oskarżenia.
Sąd nie znalazł również podstaw do uznania Adama Z. za winnego nieudzielenia pomocy koleżance.