Do tajemniczej śmierci dziecka doszło w poniedziałek, 11 marca, w jednym z domów w Wierzbinku. Jak powiedział Super Expressowi rzecznik wielkopolskiej policji, dziecko zmarło w domu, a rodzice byli na miejscu. - Wszystko rozegrało się rano, gdy się obudzili - wyjaśniał Borowiak. - Czekamy na opinię lekarzy - dodawał na koniec.
Zobacz: Zwłoki chłopczyka znaleźli w mieszkaniu. Morze łez po tragedii. "Nie wyobrażam sobie bólu rodziców"
Okazało się, że rodzice rano zorientowali się, że chłopiec nie oddycha i natychmiast wezwali pomoc. Najpierw pobiegli do sąsiadów, a ci z kolei zawiadomili pogotowie. Niestety, podjęta reanimacja nie pomogła - życia dziecka nie udało się uratować. Od razu w głowie śledczych pojawiło się pytanie, dlaczego dziecko zmarło niespodziewanie i nagle. Na ciele chłopczyka nie było niczego, co by mogło wskazywać na to, że był on ofiarą domowej przemocy. Prokuratura zleciła więc przeprowadzenie sekcji zwłok.
- Odbyła się ona w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu - informuje Ewa Woźniak. Sekcja zwłok nie wyjaśniła jednak, co spowodowało jego śmierć. – Pobrane zostały wycinki do badań histopatologicznych i toksykologicznych. Na wyniki będziemy czekać minimum miesiąc - mówi Woźniak na koniec.
Zobacz galerię: Opuszczony dom po tragedii