Niedziela, dwudziesty pierwszy listopada 2004 roku. Ciążeń. Mała wieś w Wielkopolsce. Tuż przed południem do drzwi domu, w którym mieszka dwudziestojednoletni Jarosław S. pukają policjanci. Kilkadziesiąt minut przed zatrzymaniem Jarosława w pobliskiej wsi Lądek, w zagajniku położonym tuż obok największej w tym regionie dyskoteki Faraon, odnalezione zostały zwłoki młodej kobiety, 26-letniej Małgorzaty W.
Sprawę prowadzą policjanci ze Słupcy oraz z Poznania. Przywożą do komendy zatrudnionego w dyskotece szatniarza. Mężczyzna, jako jedyny z kilkudziesięciu przesłuchanych świadków - uczestników dyskoteki, wskazuje śledczym Jarosława S. jako człowieka, który tragicznej nocy wychodził z lokalu razem z zamordowaną kobietą. Kilka miesięcy później szatniarz, już przed sądem, zezna, że… nie rozpoznaje S. jako uczestnika dyskoteki i niczego nie pamięta.
Reporterzy Alarmu przez ostatnie kilka miesięcy rozmawiali ze świadkami, którzy twierdzą, że S. nie jest zabójcą. Ujawniają im nieznane do tej pory okoliczności sprawy i wymieniają nazwiska ludzi zamieszanych według nich w morderstwo Małgorzaty W. Wszyscy świadkowie wymieniają te same nazwiska ludzi, którzy mieli być zamieszani w zabójstwo Małgorzaty W. Jeden z nich to syn… pani prokurator ze Słupcy. Jego ciotka jest sędzią, a wuj emerytowanym policjantem, który w 2004 rok brał udział w śledztwie związanym z zabójstwem Małgorzaty W! Mężczyzna nigdy nie został w tej sprawie przesłuchany.
Czy skazany 16 lat temu na 25 lat więzienia Jarosław S. jest niewinny a śledztwo zostało zmanipulowane? Odpowiedzi na to pytanie szukają od miesięcy reporterzy Alarmu!TVP. Co udało im się ustalić? O tym w środę wieczorem w telewizyjnej Jedynce.